Młodość to istotny okres w życiu każdego człowieka. To wtedy buduje się indywidualny świat wartości. Młodzi ludzie ciągle poszukują prawdziwych ideałów, w które bezkrytycznie wierzą. Są przekonani o tym, że nigdy nie zatracą swojej autentyczności i tym samym nie będą współtworzyli anonimowego tłumu, chorobliwie zapatrzonego w przeciętność oraz bylejakość - pisze w swoim świadectwie Jadwiga Kryczyk z Koszyc Małych, niewielkiej miejscowości koło Tarnowa.
Kiedy rozpoczęłam studia i siłą rzeczy z dnia na dzień znalazłam się w rzeczywistości całkowicie odmiennej od dotychczasowej, szybko uzmysłowiłam sobie, że nadszedł czas na pierwszy poważny sprawdzian z życia. Dopóki byłam na stałe w domu, na kształtowanie mojej osobowości największy wpływ mieli ci, którym prawdziwie zależało na mojej osobie. Dawali mi nie tylko mądre rady, ale przede wszystkim przykład. Teraz, gdy tak często jestem poza domem, uświadomiłam sobie, że zaczynam być odpowiedzialna za siebie samą.
Ze "światem studenckim" zapoznawałam się pełna obaw. Jednocześnie chciałam obrać sobie za wzór kogoś, kto pomoże mi uniknąć rozczarowania wypływającego z braku wierności przyjętym wartościom. Jako członek Ruchu Sercańskiej Młodzieży jestem związana z osobą Ojca Leona Jana Dehona. Moment uroczystego odczytania Aktu Ofiarowania był równoznaczny z "wielkim krokiem" w stronę jego duchowości. Jednak dopiero teraz Ojciec Dehon stał mi się wyjątkowo bliski, gdyż zaczęłam patrzeć na niego jak na "drogowskaz", w osobistym procesie ugruntowania zasad, w duchu których zostałam wychowana.
Ojciec Dehon zadziwia mnie sposobem patrzenia na krzyże dnia codziennego, które czyniły go bogatszym w wewnętrzne łaski. Często podkreślał, że cierpienie oczyszcza. Z braku pomyślności w realizacji własnych zamierzeń odczytywał prawdziwe zamiary Boga wobec siebie. Bliski kontakt ze Stwórcą sprawiał, że jego wnętrze przepełniała pogoda ducha. Nawet na łożu śmierci nie odczuwał lęku, bezgranicznie ufając Bożej Opatrzności. Doceniał również wartość Eucharystii, jej sprawowanie uznawał za zaszczyt. Cenię sobie także stosunek Ojca Dehona do kwestii społecznych, od których nigdy nie uciekał. Pragnąc ulżyć pokrzywdzonym, starał się załagodzić kontrasty społeczne. Nie mogę też zapomnieć o jego wielkiej miłości do rodziców, połączonej z ogromnym posłuszeństwem.
Obym nigdy nie ustała w biegu do doskonałości, której nie brakowało temu, jakże uduchowionemu, człowiekowi...
Jadwiga Kryczyk
http://www.cudaboze.pl/2005/rozdzial.php?numer=5&rozdzial=12