2/ O. Leon Dehon - Największa ofiara

Kiedy o. Leon Jan Dehon skończył 35 lat, jego słaby organizm zaatakowała gruźlica. Z dnia na dzień robił się coraz słabszy, często miewał gwałtowne krwotoki. Rokowania lekarzy były bardzo złe - nie dawali mu więcej niż sześć miesięcy życia. Był jednak ktoś, kto zdecydował się ofiarować własne życie, by o. Dehon mógł dalej kontynuować dopiero co zapoczątkowane dzieło. Tym kimś była 22-letnia, inteligentna i starannie wykształcona, pochodząca z Alzacji Magdalena Uhlrich - siostra Maria od Jezusa, młodsza siostra założycielki Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca.

Młoda zakonnica podjęła swoją decyzję w marcu 1878 r. Ponowiła ją w listopadzie, doznając wewnętrznego poczucia przyjęcia przez Boga jej ofiary. Prosiła Boga jedynie o 15 miesięcy życia, by należycie przygotować się na śmierć w zjednoczeniu z tajemnicami różańca. "Jej pragnieniem było umrzeć w marcu 1880 r. - zanotował we Wspomnieniach o. Dehon, spowiednik i konferencjonista Służebnic - w miesiącu poświęconym św. Józefowi, do którego miała wielkie nabożeństwo. Lecz jej obliczenia nie były logiczne. Chrystus nie chciał, by przeżywała tajemnice chwalebne na ziemi. Powołał ją do siebie w sierpniu [1879], w tajemnicy ukrzyżowania.... wszystko skłania mnie do wiary, że ta pobożna siostra umierała za mnie... Bóg dał mi drugie życie".

S. Maria od Jezusa doznała przed śmiercią wielu cierpień, zarówno fizycznych jak i duchowych. Przyjmowała je z pokorą i heroizmem. Tak jak przewidywała lekarze nie rozpoznali na czas toczącej jej organizm gruźlicy. W październiku 1878 r. w jednym z listów skierowanych do przełożonej - swojej własnej siostry - pisała: "Choroba zewnętrzna ukryje aż do ostatniego momentu moją rzeczywistą chorobę. Będzie ona dostrzeżona dopiero wtedy, gdy będzie zbyt późno, aby jej zapobiec. Jest to ta sama choroba (gruźlica, na którą cierpi nasz ojciec (O. Dehon). Zabierze mnie ona ze świata w momencie, w którym on powinien by umrzeć". Tak się właśnie stało. Po jej śmierci o. Dehon odzyskał siły i nigdy już poważnie nie zachorował.

Założyciel Księży Sercanów docenił niezwykłe poświęcenie młodej zakonnicy. Nosił się nawet z zamiarem napisania jej życiorysu. Zamiast niego nakreślił duchowy portret s. Marii od Jezusa oparty na jej zapiskach i listach. Nosił on znamienny tytuł: "Żertwa miłości dla Najświętszego Serca Jezusa...". Podkreślił w nim, że "żyje nie swoim życiem".

fd

http://www.cudaboze.pl/2005/rozdzial.php?numer=5&rozdzial=4