Był 31 sierpnia 2002 r. godzina 22.35, kiedy w szpitalu w Alzano Lombardo chora na cukrzycę mieszkanka włoskiej miejscowości Albino 36-letnia Glena (Elena) Golikova - z pochodzenia Rosjanka - urodziła córeczkę. Dziecku nadano imiona Barbara Elena.
Stan noworodka był dobry, gorzej było jednak z jego matką. Lekarze nie mogli zatamować masywnego krwotoku spowodowanego słabą krzepliwością krwi. Doszło do znacznego pogorszenia się stanu chorej i trwającego ponad 50 minut zatrzymania akcji serca. Ponieważ stan zdrowia położnicy był bardzo poważny, postanowionego natychmiastowo przewieźć ją do innego - lepiej wyposażonego szpitala. 1 września o godz. 5.45 Glena Golikova została hospitalizowana w szpitalu w Treviglio. Poddano ją natychmiastowej operacji. Kolejnego dnia - z powodu trwającego nadal upływu krwi - zrobiono drugą. Nie zanotowano żadnej poprawy. Krew nadal nie krzepła. Według opiekującego się kobietą ordynatora oddziału ginekologicznego doktora Roberto Grasso stan chorej był beznadziejny i z medycznego punktu widzenia nie można było już nic zrobić. Spodziewano się śmierci kobiety.
Zrozpaczony mąż chorej - Roberto Moioli - poprosił o pomoc sercanina ks. Franco Massieriego. 3 września duchowny oraz mąż kobiety rozpoczęli odmawianie nowenny do o. Leona Dehona. Od tej chwili stan chorej zaczął się powoli poprawiać. Wzrosła krzepliwość jej krwi. 10 dni poźniej Glena Golikova opuściła szpital. Stan jej zdrowia oceniono jako dobry.
Według doktora Grasso, który przyznał otwarcie, że jest człowiekiem niewierzącym i cierpi, poszukując sensu życia, uzdrowienie Gleny Golikovej pozostaje niewyjaśnione. Jego słowa potwierdzili także chirurg i anestezjolog. Mąż kobiety oraz ks. Massieri przypisują uzdrowienie kobiety specjalnej łasce wymodlonej za wstawiennictwem ojca Dehona.
opr. fd