16/ Wezwanie do miłości: 3. W zaświatach czyśćca

Wprawdzie siostra Józefa za życia nie była w czyśćcu ale widziała oczyma duszy i słyszała prośby dusz poku­tujących o modlitwy i ofiary w słowach wyrażających najgłębszą pokorę.
Wyznawały one też przyczyny swojej pokuty, poda­jąc niekiedy swoje nazwiska i daty zgonów, co po sprawdzeniu okazywało się zgodne ze stanem faktycz­nym.
A oto, według relacji siostry Józefy, niektóre ciekawe spostrzeżenia i wypowiedzi dusz w czyśćcu cierpiących:

„Gdyby dusze zakonne wiedziały, jak tu drogo płacić trzeba za małe nawet dogadzanie swej naturze...! Wy­gnanie moje skończone, wstępuję do wiecznej Ojczy­zny!"

Kapłan, żałując straconego bezmyślnie życia, mówił:
„Jakże nieskończona jest dobroć i miłosierdzie Boga, że raczy się posługiwać ofiarami i cierpieniami innych dusz, dla wynagrodzenia za nasze wielkie niewierności: Ileż wyższych stopni chwały, mógłbym był osiągnąć, gdyby moje życie było inne!"

Dusza zakonna, idąca do nieba mówiła:
„Jakże inaczej wyglądają rzeczy ziemskie, kiedy się przejdzie do wieczności! Obowiązki same z siebie są niczym w oczach Boga, liczy się jedynie czystość inten­cji, z jaką sieje wykonuje, nawet jeśli chodzi o najmniej­sze czynności. Jakże niewiele znaczy ziemia i wszystko, co się na niej znajduje...! A jednak jaką miłością to wszystko się otacza... Ach, życie, choćby najdłuższe, jest niczym w porównaniu do wieczności! Gdybyż lu­dzie wiedzieli, czym jest jedna chwila spędzona w czy­śćcu! Jak duszę trawi i wyniszcza pragnienie oglądania Pana Jezusa!"

Dusze, które dzięki miłosierdziu Bożemu uniknęły piekła, błagały siostrę Józefę aby spowodowała przy­spieszenie ich wyzwolenia z czyśćca, np.:

„Jestem tu dzięki wielkiej dobroci Bożej, gdyż niepo­hamowana pycha otwarła przede mną bramy piekła. Brutalnie traktowałam wiele osób, a teraz sama rzuciła­bym się do stóp ostatniego z biedaków.
Ulituj się nade mną i czyń akty pokory na wynagro­dzenie za moją pychę! W ten sposób będziesz, mogła uwolnić mnie z tej otchłani."

Inna wyznaje: „Żyłam 7 lat w grzechu ciężkim a 3 lata byłam chora... Nie chciałam się spowiadać. Gotowałam sobie piekło i byłabym tam wpadła, gdybyś przez twe dzisiejsze cierpienia nie wyprosiła mi siły powrotu do stanu łaski.
Jestem teraz w czyśćcu. A ponieważ wyprosiłaś mi zbawienie, błagam cię, wyciągnij mnie z tego smutnego więzienia!!!"

"Jestem w czyśćcu z powodu mej niewierności, gdyż nie chciałam odpowiedzieć na wezwanie Boże - mówiła inna. Przez 12 lat opierałam się powołaniu i żyłam w wielkim niebezpieczeństwie potępienia. Aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, rzuciłam się w objęcia grzechu. Dzię­ki dobroci Bożej, która raczyła się posłużyć owymi cier­pieniami, zdobyłam się na odwagę powrotu do Boga... A teraz okaż mi miłosierdzie i wyzwól mnie stąd!"

,,Ofiaruj za nas Krew Chrystusową, mówiła inna w chwili opuszczenia czyśćca. Cóżby się stało z nami, gdyby nikł nie przyniósł nam ulgi...?" (okres Postu 1922 r.).

Podobne wyznania, w ujęciu chronologicznym, były następujące:
"Miałam powołanie, ale straciłam je przez złą lek­turę. Wzgardziłam też moim szkaplerzem i zerwałam go" (27 lipca 1921 r.).

„Tkwiłam po uszy w próżnościach światowych, przebierając w zamążpójściu. Pan Jezus użył bardzo sil­nego środka, aby mi zamknąć drzwi piekła" (10 kwiet­nia 1921 r.).

„W moim zakonnym życiu zabrakło gorliwości...!"

"Moje życie zakonne było długie, ale w ciągu ostat­nich lat myślałam więcej o pielęgnowaniu siebie i doga­dzaniu sobie aniżeli o miłowaniu Pana Jezusa! Dzięki zasługom pewnej ofiary, którą złożyłaś, umarłam w gor­liwości i także dzięki tobie, nie jestem skazana na długie lata czyśćca, jak sobie na to zasłużyłam. Najważniejszą rzeczą jest nie wstąpienie do zakonu, ale wstąpienie do wieczności!" (7 kwietnia 1922 r.).

"Jestem w czyśćcu od roku i trzech miesięcy. Bez twych drobnych ofiar byłabym tu jeszcze długie lata. Człowiek żyjący w świecie ma mniej odpowiedzialno­ści, aniżeli dusza zakonna. Ileż ona otrzymuje łask i ja­każ jej odpowiedzialność, jeśli z nich nie korzysta...! Za­konnica mało zdaje sobie sprawę, jak się tu pokutuje, za podobne do jej winy! Dręczony strasznie język pokutuje za uchybienia w milczeniu... Wyschnięte gardło pokutuje za uchybienia przeciw miłości, a skrępowanie, jakie się cierpi w tym więzieniu, jest pokutą za odrazę do po­słuszeństwa... W moim zakonie jest mało sposobności do zabawy, mało wygody, ale zawsze możną je sobie zdobyć... A tu trzeba tak odpokutować za najmniejszy brak umartwienia...! Opanowanie oczu, aby sobie odmówić małego zadowolenia ciekawości, kosztuje nie­raz dużo wysiłku... a tu... oczy cierpią z powodu niemoż­liwości oglądania Boga!" (10 kwietnia 1922 r.).

Jakaś dusza zakonna oskarża się z wykroczeń prze­ciw miłości i z szemrania na skutek wyboru jednej ze swych przełożonych (12 kwietnia 1922 roku):
„...Byłam w czyśćcu aż do dzisiaj.... ponieważ w cią­gu życia zakonnego dużo mówiłam, niewiele ważąc sło­wa. Dzieliłam się często mymi wrażeniami i skargami. a te zwierzenia były przyczyną licznych uchybień prze­ciw miłości, dla wielu z moich sióstr zakonnych."

„Trzeba dobrze skorzystać z tej nauki - dodała Matka Najświętsza obecna przy tym zjawieniu, ponieważ wiele dusz upada w tej dziedzinie." Natomiast Pan Jezus pod­trzymał to poważne ostrzeżenie następująco: „Ta dusza jest w czyśćcu z powodu swych wykroczeń przeciw mil­czeniu, ponieważ ten rodzaj uchybień pociąga za sobą wiele innych upadków: po pierwsze, przekracza się swoją regułę; po drugie, w tych wykroczeniach są często winy przeciw miłości lub przeciw duchowi zakonnemu, szukanie własnego zadowolenia, zaspokajanie serca w sposób niegodny dusz zakonnych, nie licząc już tego, że człowiek nie tylko sam upada, ale pociąga za sobą jedną lub więcej osób. Dlatego ta dusza jest w czyśćcu i pali ją pragnienie, aby zbliżyć się do Mnie" (22 lutego 1923 r.).

„...Jestem w czyśćcu, ponieważ nie dość troszczyłam się o dusze, powierzone mi przez Boga. Nie zdawałam sobie sprawy, jaka jest wartość dusz i jakiego poświęce­nia wymaga ten drogocenny depozyt" (sierpień 1922 r.).

"Byłam w czyśćcu około półtorej godziny, aby od­pokutować za brak ufności w stosunku do Boga w kilku wypadkach. Prawda, że zawsze Go bardzo kochałam, ale z pewnym lękiem. To prawda, że sąd nad duszą za­konną jest surowy, ponieważ sądzi nas, nie nasz Oblu­bieniec, lecz nasz Bóg. Jednak trzeba mieć w ciągu życia wielką ufność w Jego miłosierdzie i wierzyć, że jest dla nas dobry. Ileż łask tracą dusze zakonne, które nie mają dość ufności dla Niego!" (wrzesień 1922 r.).

"Jestem w czyśćcu, ponieważ dusz, które mi powierzył Jezus, nie umiałam otoczyć taką opieką, na jaką za­sługiwały... Dałam się powodować uczuciom ludzkim i naturalnym, za mało widząc Boga, tak jak powinny to czynić przełożone, w duszach im powierzonych; jeśli bowiem prawdą jest. że każda zakonnica powinna wi­dzieć Pana Jezusa w swej przełożonej, to przełożona również powinna Go widzieć w swoich córkach...".

"Dziękuję ci za to, że przyczyniłaś się do wyzwole­nia mnie z kar czyśćcowych...".

„...Ach, gdyby zakonnice wiedziały, dokąd może je zaprowadzić niepohamowany odruch.... jak pracowałaby, aby trzymać w karbach swoją naturę i namiętności" (kwiecień 1923 r.).

"Mój czyściec będzie długi, ponieważ w czasie cho­roby, nie przyjęłam woli Bożej i nie uczyniłam ofiary z mego życia z należytym poddaniem się. Choroba jest wielką łaską dla oczyszczenia duszy, to prawda, ale jeśli się nie uważa, może się stać sposobno­ścią do oddalenia się od ducha zakonnego... Może do­prowadzić do zapomnienia, że złożyło się śluby ubós­twa, czystości i posłuszeństwa i że poświęciło się Bogu jako ofiara. Pan Jezus jest samą miłością, tak, ale jest równie samą sprawiedliwością!" (listopad 1923 r.).

Jak z powyższego wynika, siostra Józefa przekazała wiele relacji dotyczących dusz zakonnych, co świadczy o ich wiarygodności, jak też dlatego, że sama będąc koadiutorką Zgromadzenia Sacre Coeur (Zakonnic Naj­słodszego Serca Jezusa) we Francji, szczególnie się nimi interesowała.
Już samo powołanie obejmuje dusze, które są w sta­nie jemu podołać. A może stan zakonny wyjednał im szczególne łaski, przez co uniknęły wiecznego potępie­nia?
Litościwy Bóg, pozostawił dla nich stan przejściowy - czyściec, aby zobaczyły i uznały swoje wady, których nie opanowały w czasie życia ziemskiego.
Ze swoimi wadami nie możemy wejść do nieba, bo wtedy zamienilibyśmy je w piekło.

W: T. Niewiadomski: Wezwanie do miłości, Michalineum, Marki-Struga 2002.