1/ Wezwanie do miłości: I. W szkole Boskiego Mistrza

Jezus Chrystus dał siostrze Józefie do zrozumienia, że nadal cierpi z powodu grzechów świata, które Go obra­żają. Wyczerpał się już czas łaski i cierpliwości Bożej, a nadszedł czas Jego sprawiedliwości. Bóg mógłby zni­szczyć swe grzeszne stworzenie, ale zwleka z powodu wielkiej miłości do biednych, zaślepionych złem tego świata grzeszników; zwleka może z miłości do Ciebie i szuka dusz - ofiarnych, które by Go wspomogły i ulżyły Jego cierpieniu.
Tajemnica tego cierpienia polega na tym, że może ono, nawet w ostatniej godzinie życia, dać opamiętanie, nawrócić grzesznika do Boga i wyrwać go piekłu oraz dać szczęście wieczne w niebie.
Zgodnie z przypowieścią Pana Jezusa o bogaczu i Ła­zarzu, po śmierci następuje odwrócenie ziemskiego by­tu: pozorne szczęście grzechu prowadzi do cierpienia, a smutek cierpienia w radość szczęścia się przemienia. Czas ziemskiego życia jest przygotowaniem do wiecz­ności, z szatanem w piekle lub z Bogiem w niebie. Dla­czego tak wielu ludzi idzie drogą szatana zadając ból Jezusowi? Bóg jest gotów odpuścić każdy, nawet naj­większy grzech grzesznikowi, który Mu zaufa, bowiem miłosierdzie Boże jest niewyczerpane.
Dla każdej duszy Bóg ma dwie miary: jedna to miara miłosierdzia, druga - miara sprawiedliwości.
Bóg żąda byśmy byli społeczni, wspomagali i wspie­rali się wzajemnie.
Jezus Chrystus jest przekonany, że słowa Jego Orę­dzia Miłości będą miały moc wielką, jak wulkan, który rozsadza ziemię i skały.
Wielkość Jezusa przejawia się między innymi przez Jego miłość do każdego człowieka, który mu zaufa, a upadek szatana - przez grzech jego pychy.
Dlatego Jezus żąda od człowieka by z ufnością oddał Mu największy swój skarb - swoją wolną wolę, bez oba­wy i bez zastrzeżeń, gdyż płomień Jego miłości „jest zdolny strawić wszelkie Twoje niedoskonałości", zgod­nie ze słowami skierowanymi do siostry Józefy:
„Chcę, abyś oddała się bez zastrzeżeń memu Sercu, i abyś starała się myśleć tylko o tym, by Mu się przypo­dobać.
...Chcę, abyś była miękka jak wosk, któremu mógł­bym nadać dowolny kształt. Pamiętaj, że jestem twym Ojcem, Oblubieńcem i Bogiem. Chcę, abyś Mi ofiaro­wała wszystko, aż do najmniejszej rzeczy, aby pocie­szyć moje Serce za to, co cierpi zwłaszcza ze strony dusz Bogu poświęconych...
Wszystko ci przebaczam. Jesteś moją za cenę mojej Krwi i tobą chcę się posłużyć, aby zbawić wiele dusz, które tak drogo Mnie kosztowały. Nie odmawiaj Mi ni­czego...
Nie wymagam, abyś zasłużyła sobie na łaski, które ci daję, chcę tylko, byś je przyjmowała. Wskażę ci szkołę, w której się tego nauczysz. Zostaw Mi swobodę działa­nia w tobie...
Jeśli zostaniesz Mi wierną, w duszy twojej rozleję strumień mego miłosierdzia, i wtedy poznasz jaką mi­łość mam dla ciebie. Lecz nie zapominaj, że jeśli cię miłuję, to nie dla twych zasług, ale dla twojej małości.
Tak, Józefo, od dusz chcę tylko miłości, a one odpo­wiadają Mi niewdzięcznością. Chciałbym obsypać je ła­skami, a one przeszywają Mi serce. Wzywam je, a one daleko ode Mnie uciekają... Jeśli się zgodzisz, zrobię cię opiekunką dusz, które Mi masz zyskać przez swe ofia­ry...
Swymi upadkami nie przejmuj się nadmiernie. Nicze­go bowiem nie potrzebuję, aby z ciebie uczynić świętą. Chcę jedynie tego, byś nigdy nie opierała się mojej wo­li...
Jeśli Mnie miłujesz będę zawsze przy tobie. Jeśli pój­dziesz za Mną wytrwale, będę twym zwycięstwem nad nieprzyjacielem, objawię ci się i nauczę cię mojej miło­ści...
Czego możesz się lękać, skoro jesteś w mych rę­kach. .. ? Radość j aką Mi sprawia dusza wierna, wynagra­dza Mi gorycz, doznawaną ze strony tylu dusz zimnych i obojętnych. Uczujesz nieraz mój smutek w twym ser­cu. I wtedy właśnie przyniesiesz Mi ulgę. Nie lękaj się, jestem z tobą...
Ja będę jedyną miłością twego serca, słodką katuszą twej duszy, miłym męczeństwem dla twego ciała.
Ty będziesz ofiarą mego Serca przez gorzki niesmak we wszystkim, co nie jest Mną, ofiarą mojej Duszy przez wszystkie smutki, do jakich twa dusza jest zdolna, ofiarą mego Ciała, przez odsunięcie wszystkiego, co da­je zadowolenie i przez nienawiść ciała zbrodniczego i przeklętego."
Ostatnie 2 zdania znajdują się też w identycznym brzmieniu w pismach św. Małgorzaty Marii, których siostra Józefa nie znała. Zostały też umieszczone w ma­łym brewiarzu Serca Jezusowego w Sexcie Officium na wtorek.
Innym razem Pan Jezus poucza siostrę Józefę:
„Wiele dusz myśli, że miłość polega jedynie na po­wtarzaniu: Kocham Cię, o mój Boże! Nie, miłość jest przenikająca. Ona działa ponieważ działa i wszystko czyni, wypełniając sobą. Chcę, byś mnie w ten sposób kochała. Pracując i wypoczywając, modląc się i ciesząc, jak też znosząc przykrości i upokorzenia, wciąż dowo­dzić Mi tej miłości swymi czynami, oto - na czym pole­ga miłość. Gdyby dusze dobrze to zrozumiały, jakże szybko postępowałyby w doskonałości i jak bardzo po­cieszałyby moje Serce... Gdybyś ty wiedziała co to za boleść kochać, a nie być kochanym!
...Słuchaj tych słów: «Złoto czyści się w ogniu» a du­sza twoja oczyszcza się i wzmacnia w udręce. Czas po­kusy jest bardzo korzystny dla ciebie i dla dusz...
Dusza, która miłuje, pragnie cierpieć. Cierpienie po­mnaża miłość. Miłość i cierpienie jednoczą ściśle duszę z Bogiem i czynią ją jako jedno z Nim.
Nie lękaj się, Ja jestem mocą samą. Kiedy ciężar krzyża zdaje się przekraczać twoje siły, proś moje Serce o pomoc...
To brak miłości rani Mnie tak boleśnie i wzgarda lu­dzi, którzy jak szaleńcy biegną na potępienie.
Moje Serce mogą zranić tylko moje dusze wybrane...
Ludzie popełniają tak liczne i ciężkie grzechy, że miara gniewu Bożego przebrałaby się, gdyby nie wyna­grodzenia i miłość dusz wybranych. Ileż dusz idzie na wieczne potępienie.
...Ale jedna wierna dusza umie wynagrodzić i otrzy­mać miłosierdzie dla wielu niewdzięcznych dusz...
Oto, co twoja miłość czyni z mego Serca. Chociaż czujesz się zimna i myślisz, że Mnie już nie kochasz, to właśnie wtedy powstrzymujesz Moją sprawiedliwość, gotową do ukarania dusz. Jeden akt miłości, wzbudzony w samotności, w jakiej cię zostawiam, wynagradza Mi za wiele niewdzięczności, których jestem przedmiotem. Serce moje liczy te akty twej miłości i zbiera je, jako balsam kosztowny...
Podoba Mi się, że tak spragniona jesteś mej miłości i że trawi cię pragnienie, by Mnie kochano. To jedynie pociesza moje Serce. Módl się tylko za dusze..., które ci powierzyłem...
Słuchaj, chcę, abyś zyskiwała Mi dusze. W tym celu więcej nic nie wymagam, jak jedynie miłości we wszy­stkich twych czynnościach. Czyń wszystko z miłości, cierp z miłości, pracuj z miłości, a zwłaszcza zawierzaj się z miłości. Kiedy daję ci odczuć ucisk ducha i samot­ność, przyjmij je i cierp w miłości. Chcę się tobą posłu­giwać tak jak laską, którą podpiera się człowiek zmęczo­ny...
Przychodzę spocząć w tobie, bo jestem tak mało ko­chany! Szukam miłości, a znajduję tylko niewdzięcz­ność! Bardzo mało jest dusz, które Mnie prawdziwie mi­łują."
Na wątpliwości i brak ufności Jezus Józefie odpowia­da:
„Słuchaj Józefo, jeśli małe dziecko zaczyna się wspi­nać od podnóża na stromą górę, to czy ojciec, który jest z nim, pozwoli mu upaść...? Ja będę ci podporą i nie opuszczę cię, jeśli dochowasz Mi wierności...
Czy chcesz dźwigać ciężar innych dusz?"
Po uzyskaniu zgody Jezus jej odpowiada:
„A więc dobrze, będziesz cierpiała, ponieważ jesteś ofiarą mej miłości, ale zawsze i wszędzie cierp ze spo­kojem, z radością i z miłością. Z twoją wiernością złączę wierność wielu dusz...
Nie skarż się na ten ból, bo nic ci go nie złagodzi. To jest udział w moim cierpieniu...
Dopóki ta dusza nie wróci do Mnie, będę przychodził prosić cię o miłość, której Mi ona odmawia. Byś lepiej zrozumieć mogła moją boleść, Józefo, podzielę się nią z tobą."
Wcześniej Józefa pisze, że Jezus pod ciężarem licz­nych grzechów świata, a zwłaszcza dusz Mu poświęconych „wyglądał jak ktoś, porzucony na łup cierpienia. Korona cierniowa otaczała Mu głową, a strugi krwi spływały po twarzy. Jego serce było również zranione i rozdarte. Nie mówił nic..."
Na zapewnienie Józefy o jej miłości i chęci poświę­cenia się, Jezus odpowiedział: „Tak, chcę tylko miłości!
Patrz na Mnie i podzielaj moje cierpienia.
Chcę, żebyś pocieszała moje Serce, Józefo, jestem tak osamotniony!" Na zapewnienie Józefy o jej wierności i tylu innych dusz Bogu oddanych Jezus rzekł:
„Tak, ale tyle ich opuszcza Mnie i tyle idzie na zgu­bę...! Chcę, żebyś ratowała te dusze... Patrz na ogień me­go Serca: ...Ono tak pragnie cierpieć za nie. To pragnie­nie będzie cię także trawiło. ...Twoje cierpienia posłużą Mi do zbawienia wielu dusz...
Miłość nie nuży się przebaczeniem... Niewidomi po­ty kaja się...
Zdaje ci się, że nic nie widzisz i że lecisz w przepaść ale czy musisz koniecznie widzieć, że jesteś prowadzona...? Czego ci trzeba, to zapomnieć o sobie, oddać się, nie opierać się moim planom. Dzięki aktom, wzbudzonym w czasie cierpienia, wiele z tych dusz, któ­re ujrzysz później, przybliżyło się do mego Serca. Były one daleko, bardzo daleko nawet; teraz są bliżej, a wkrótce wrócą do Mnie.
Kiedy Mnie nigdzie znaleźć nie możesz, szukaj Mnie u swej matki (przełożonej). Zdaj się na nią, bo ona pro­wadzi cię do Mnie..."
Następnie Pan Jezus podsumowuje swoje polecenia w następującej wizji: Pan Jezus „trzymając w prawej ręce łańcuszek nanizany brylantami, na którym wisiały 3 mak, śliczne, złote kluczyki", jak pisze siostra Józefa, powiedział:
„Patrz raz... dwa... trzy... wszystkie są ze złota. Czy wiesz, co przedstawiają te kluczyki? Każdy z nich za­myka skarb, który powinnaś zdobyć. Pierwszy z tych skarbów to wielkie zdanie się na wszystko, czego zażą­dam od ciebie, pośrednio lub bezpośrednio, z nieustają­cą ufnością w dobroć mego Serca, które ciągle troszczy się o ciebie. Przez zupełne zdanie się na Mnie wynagro­dzisz Mi za grzechy licznych dusz, które wątpią w moją miłość.
Drugi z tych skarbów to głęboka pokora, polegająca na swej nicości, na uniżaniu się wobec wszystkich twych sióstr i na tym, że ilekroć ci to powiem, poprosisz także swoją matkę (przełożoną), żeby się upokorzyła. W ten sposób wynagrodzisz za pychę wielu dusz.
Trzeci - to skarb wielkiego umartwienia w słowach i w czynach. Chcę żebyś umartwiała swe ciało tak dale­ce, jak ci na to posłuszeństwo pozwoli i żebyś przyjęła z prawdziwym zadowoleniem cierpienia, które Sam ci ześlę. W ten sposób wynagrodzisz za nieumartwienie wielu dusz i pocieszysz Mnie w pewnej mierze za znie­wagi, które Mi wyrządzają tak liczne, grzechy zmysło­wości i nieskromne rozrywki.
Wreszcie mały łańcuszek, na którym wiszą te 3 kluczyki. to gorąca i ofiarna miłość, która pomoże ci żyć w pełnym oddaniu i zdaniu się na wolę Bożą, oraz w po­czuciu pokory i w ukochaniu umartwienia."
Dalej Pan Jezus poucza siostrę Józefę:
„Świat nie zna miłosierdzia mego Serca! Chcę się to­bą posłużyć, aby je dać poznać. Chcę, byś była apostołką mej dobroci i miłosierdzia..."
Na wątpliwości siostry Józefy czy podoła temu Dzie­łu Jezus odpowiada: „Kochaj i nie lękaj się. Chcę tego. czego ty nie chcesz, ale też mogę to. czego ty nie bę­dziesz mogła. Do ciebie należy nie wybór, ale oddanie się. Kocham cię w sposób szczególny i zatrzymałem na tobie moje najsłodsze spojrzenie. Twej nędzy i małości chcę powierzyć skarb przeznaczony dla ciebie i dla dusz..."
„Nagle zjawił się - pisze siostra Józefa w swoich no­tatkach - z obliczem smutnym i Sercem ściśniętym" i powiedział:
„Patrz. Józefo! Ja ciągle oręduję za duszami i przeba­czam. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co uczyniłem dla ciebie? W tych dniach dam ci zakosztować goryczy mo­jej męki i w pewien sposób będziesz cierpiała zniewagi, jakich doznało moje Serce. Ofiarujesz się memu Ojcu w zjednoczeniu ze Mną, aby otrzymać przebaczenie dla wielu dusz. Miłość zmazuje wszystko!
Jeśli ty będziesz się starała o moją chwałę. Ja będę miał staranie o ciebie. Umocnię w tobie moje kró­lestwo Pokoju i nic nie będzie mogło cię zaniepokoić.
Założę w tobie moje królestwo Miłości, a radości twojej nikt ci nie odejmie.
Tak, Józefo, wezwałem cię owego dnia i odtąd nie opuściłem cię nigdy. Strzegłem cię, nie rozłączając się z tobą. Ileż razy upadłabyś, gdybym cię był nie podtrzy­mał...! Nie przeszkadza Mi twoja nicość, ani nawet twe upadki: Krew moja zmazuje wszystko...
Czyż nie wiesz. Józefo, co jest napisane w mojej Świętej Ewangelii? «Proście, a otrzymacie..,»
Ach gdybyż poznano moje Serce! Ludzie nie znają Jego miłosierdzia i dobroci: oto moja największa bo­leść...
Słuchaj, Józefo. Są dusze chrześcijańskie, a nawet po­bożne, dla których nieraz jedno tylko przywiązanie wy­starczy, aby osłabić ich dążenie do doskonałości. Ale ofiara, którą inna dusza składa Mi ze swych czynności, zjednoczonych z moimi nieskończonymi zasługami, zjednywa im łaskę wyjścia z tego stanu i pójścia znowu naprzód.
Wiele innych żyje w obojętności, a nawet w grzechu. Wspomagane w ten sam sposób odzyskują łaskę i kiedyś dostąpią zbawienia. Inne jeszcze, i tych jest bardzo du­żo, są skamieniałe w złym i zaślepione fałszem. Potępi­łyby się, gdyby błagania jakiejś wiernej duszy nie wy­jednały im łaski, która wreszcie wzruszy ich serce. Ale słabość ich jest tak wielka, że mogłyby znowu potem popaść w grzech. Takie dusze zabieram bez zwłoki do wieczności i w ten sposób je zbawiam!
Czy pracujesz, czy też wypoczywasz, łącz wszystkie swe czynności z moimi. Łącz z moim Sercem nawet każdy swój oddech i każde uderzenie serca. Ileż dusz pozyskasz w ten sposób...!
«Popatrz, co uczyniła miłość - rzeki Jezus wskazu­jąc na otwartą ranę w swym boku.
Dla ludzi jest ona tak otwarta i dla ciebie...! Chodź... zbliż się..., wejdź...! Tu znajdziesz przebaczenie!
...Szatan będzie zabiegał z wściekłością, aby cię przy­wieść do upadku, ale łaska moja jest potężniejsza, niż cała jego piekielna złość. Zawierz się mojej Matce, od­daj Mi się zupełnie i bądź zawsze bardzo pokorna i bar­dzo prosta wobec twej matki (przełożonej)...
Jeżeli przez ciebie chcę wylać skarby mej dobroci, Józefo, to jakżeż nie wylałbym ich najprzód na ciebie...? Gdybym cię nie chciał poddać posłuszeństwu byłbym cię zostawił w świecie. Ale przywiodłem cię do zgroma­dzenia mego Serca, abyś na to jedynie żyła, by słu­chać. Je- żeli oddasz Mi wszystko, znajdziesz wszystko w moirn Sercu...
Serce moje nigdy nie odmawia przebaczenia duszy, która się upokarza, a zwłaszcza takiej, która prosi o nie z prawdziwą ufnością. Pojmij to dobrze, Józefo. Na twej nicości wzniosę wielką budowlę, to znaczy na twej po­korze, oddaniu się i miłości...
Serce moje jest twym schronieniem... Nie trwóż się, Józefo. Jeśli rzucisz ziarnko piasku do naczynia napeł­nionego po brzegi wodą, wtedy trochę wody wypłynie
zeń. Jeśli rzucisz drugie, znowu wyjdzie kilka kropli i w miarę jak naczynie napełni się piaskiem, opróżniać się będzie z wody. Podobnie w miarę jak Ja będę wchodził do twej duszy, coraz mniej będziesz zajmować się sobą. Ale to stanie się powoli...
Przypomnij sobie moje słowa i wierz w nie. Jedyne pragnienie mego Serca to zaniknąć cię w Nim. posiąść cię w mojej miłości, a potem uczynić z twej małości i ułomności przewód Miłosierdzia dla wielu dusz, które zbawią się za twym pośrednictwem. Później odkryję ci płomienne tajemnice mego Serca, które posłużą dla do­bra wielkiej liczby dusz. Pragnę, abyś pisała i zachowała wszystko, co ci powiem. Wszystko to będą ludzie czyta­li, kiedy ty będziesz już w niebie. Nie dla twych zasług chcę się tobą posłużyć, ale dlatego, aby dusze widziały, jak moja potęga posługuje się narzędziami słabymi i nędznymi...
...Te dusze, które tak miłuję... zachwycają moje Ser­ce, kiedy przychodzą szukać sity i lekarstwa w tym Ser­cu, które pragnie tak gorąco je ubogacić. Oto, co Mi przynosi chwalę, oto. co Mnie pociesza najbardziej...!
Ani na chwilę nie odłączaj się ode Mnie... We wszy­stkim, co czynisz, patrz tylko na moją wolę i spełniaj ją z wielkim poddaniem... Czyń wszystko z miłości, nie tracąc z oczu tego, co Ja wycierpiałem dla dusz... Często całuj ziemię... Upokarzaj się głęboko, z pokorą łącząc zawsze ufność i miłość...
...Kiedy ojciec twój ma pragnienie i prosi cię o napój, to jeśli podasz mu szklankę wody, będzie ci za to wdzięczny. Ale jeśli nie prosi cię o nic, a ty sama pomy­ślisz, aby mu ją ofiarować i ugasić jego pragnienie, to jakże będzie zadowolony widząc, że jego dziecię samo z siebie myśli by go pocieszyć.
Powiedziałem ci już, że wszystko, co uczynisz z mi­łości dla Mnie, choćby to była rzecz najdrobniejsza, przyniesie Mi dużo pociechy i będzie miało wielką war­tość dla ciebie i dla dusz...
Ty wieszczego łaknę i pragnę...? Dusz...! Tych dusz, które tak miłuję...! Daj Mi więc pić...! Nie przestawaj łączyć swoich aktów z moimi i ofiarowywać memu Oj­cu mojej drogiej Krwi...
Patrz, jak (grzesznicy) przeszywają moje Serce..., jak rozdzierają Mi ręce...! Patrz na Serce moje. Jest Ono samą miłością, samą czułością, a są dusze, które Go nie znają!
...Jeśli dusza upokarza się, nawet po upadku w naj­większe grzechy, to wynosi z tego korzyść. Jedynie py­cha pobudza gniew mego Ojca, który nienawidzi jej nie­skończoną nienawiścią. Szukam dusz. które umieją upo­karzać się, aby wynagrodzić za tę pychę...
Pycha zaślepia (duszę)...! Zapomina ona, że jestem jej Bogiem i że sama beze Mnie jest niczym. Co za znacze­nie rna wynoszenie się tutaj na ziemi! Upokarzaj się cią­gle przed moim Ojcem, ofiaruj Mu pokorę mego Serca. Nie zapominaj, że beze Mnie dusza jest samą przepaścią nędzy... Ja wywyższę pokornych... Ich słabości, a nawet ich upadki, nie przeszkodzą Mi. Chcę tylko pokory i miłości...! Patrz na moje rany i ucałuj Je.
Czy wiesz, kto Mi je zadał? Miłość. Czy wiesz, kto Mi wtłoczył tę koronę na głowę? Miłość. Czy wiesz, kto przeszył moje Serce...? Miłość. Jeżeli Ja miłuję cię do tego stopnia, że niczego ci nie odmówiłem, to powiedz Mi Józefo, czy ty w cierpieniach będziesz Mi czego odmawiała...? Oddaj się bez zastrzeżeń...!
Patrz, na moje rany. uwielbiaj je i ucałuj. To nie dusze zadały Mi je. ale miłość!
Tak. to miłość, którą mam dla dusz... Miłość współ­czująca dla grzeszników. Ach, gdyby oni to wiedzie­li...!"
Nadmienić należy, że Jezus mówi tu o czystej ducho­wej miłości, którą język łaciński określa jako caritas, w odróżnieniu od amor - miłości zmysłowej, niezbędnej do zachowania gatunku ludzkiego.
Dlatego też Jezus mówił już apostołom o swym Ojcu: „DEUS CARITAS EST". Pomimo ran. cierniowej koro­ny, spływającej krwi. ciężaru krzyża oraz wielkiego bó­lu i smutku wskutek grzechów niewdzięcznych dusz. zwłaszcza wybranych, siostra Józefa tak określa wygląd Jezusa:
.... O, jaki On piękny! Oczy Jego patrzą w górę. Wyraz twarzy nacechowany smutkiem, który Mu jest ozdobą. Jak odblask nieba pada na Jego oblicze wielka świa­tłość... Oblicze Jego było nadzwyczaj piękne, a zwła­szcza Serce...! Twarz miał bardzo smutną i zarazem bardzo piękną, a w Sercu szeroka ranę... Zdawał się prosić o jałmużnę... Taki był piękny! Wiele krwi spływało z rany Jego Serca..."
Jednak innym razem pisze: „Nagle wszelki ból znik­nął. Niewymowny pokój ogarnął moją duszę. Jezus był przy mnie, niezwykle piękny, jaśniejący blaskiem. Tu­nika Jego błyszczała jak złoto, a Serce Jego gorzało jak pożar! «Zdobyliśmy tę duszę... - powiedział. A teraz chodźmy zdobywać inne dusze...!» Jezus jaśniał piękno­ścią i blaskiem. ...Zatrzymał swój wzrok na mnie z taką miłością, że nie umiem powiedzieć, co działo się w rnej duszy..."
Oprócz wizji Jezusa cierpiącego za grzeszników, sio­stra Józefa miała też wizje Jezusa „w Boskim Majesta­cie", Dzieciątka Jezus oraz Trójcy Świętej.
Jezus ukazuje się jej otoczony jasnością wychodzącą z Jego Serca. .Jezus jaśniał pięknością i blaskiem. ...Zatrzymał swój wzrok na mnie z taka miłością, że nie umiem powiedzieć, co działo się w mej duszy... Taki piękny... Jaśniejący pięknością...
Jakżeż byt piękny! Serce Jego było gorejące, rana Szeroko otwarta, wychodziła z niej jakaś siła. przyciąga­jąca mnie do Niego, która wprowadziła mnie do glębi tak. że zgubiłam się w tym Sercu...!
Jedną ręką podtrzymywał swoje Serce, a drugą dawał mi znak, aby się zbliżyć... Jak wyrazić co mi rnówią Jego prześliczne oczy...
Stał z krzyżem, bardzo piękny, cały otoczony światłem... Patrzył na mnie z czułością i niewypowiedzianą litością... Potem wprowadził mnie do swego Serca."
Wtedy brakuje jej słów do wyrażenia stanu w jakim się znalazła. Po czym siostra Józefa pisze:
„A Pan Jezus otworzył mi swe ramiona. Z ran Jego wytrysnął strumień wody. «Zbliż się do moich ran - po­wiedział Pan Jezus - i pij prawdziwą moc. Zostań je­szcze, dopóki dusza twa nie nasyci się i nie wzmocni»."
Stan w jakim się znalazła, siostra Józefa określa na­stępująco:
"Myślałam, że nie wytrzymam takiego szczęścia!"
Innym razem, gdy jedna z dusz została uratowana przed piekłem, siostra Józefa na widok Pana Jezusa pi­sze:
„W Jego Sercu nie widać rany; jaśnieje Ono piękno­ścią i światłem!"
Innym razem pisze: „Nagle ujrzałam przed sobą wiel­ką jasność, oślepiającą jak słońce i usłyszałam głos Je­zusa..."
Siostrze Józefie zawsze brakuje odpowiednich słów aby wyrazić swój podziw na widok pięknej postawy Pa­na Jezusa w śnieżnobiałej tunice, z ciemną sylwetką krzyża i wśród przedziwnego światła, od którego pro­mieniuje miłość.
„Ujrzałam Go nagle - pisze dalej - był zawsze ten sam, ale bił z Niego taki majestat, że uczucie czci i za­wstydzenia opanowały całkowicie moją duszę. Najchęt­niej ukrywałabym się, zniknęła sprzed Jego obecności...! Głos Chrystusa Pana mienił się barwą dobroci, a równocześnie wykazywał swój autorytet... Taki był piękny i laki ojcowski! ...Promienisty, a rany Jego ja­śnieją prześlicznym i niezmiernie jasnym blaskiem...
Ujrzałam przechodzący przed Nim tłum dusz, któ­rych nie mogłam zliczyć, tak ich było wiele, a Jezus rzekł: «Wszystkie te dusze przyjdą do Mnie...» Wtedy płomień wyrywa się z Jego Serca i, padając na mnie, rozpłomienił mnie... Piękność Jego nosiła znamię wiel­kiego majestatu, a władcza moc brzmiała w tonie Jego głosu..."
Ale czy nasze ograniczone ilościowo i jakościowo zmysły są w stanie ogarnąć Istotę Boga? Przecież Jego drogi nie są naszymi drogami". „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami... Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi" (Iz 55.8,9).
Dlatego w uzupełnieniu należy tu uwzględnić nastę­pującą wypowiedź Pana Jezusa przekazaną polskiej za­konnicy siostrze Faustynie Kowalskiej: .Jakim jest Bóg w Istocie swojej, nikt nie zgłębi, ani umysł anielski, ani ludzki. Poznawaj Boga przez rozważanie przymiotów Jego." (Faustyna Kowalska: Dzienniczek. Zgromadze­nie SS. Matki Bożej Miłosierdzia, Kraków, 1983).
Wszystkie pouczenia przekazane siostrze Józefie przez Boskiego Mistrza kryją w sobie wielką miłość i mądrość Bożą, poznajmy jeszcze niektóre z nich: "Ja jestem jedynym szczęściem dla dusz. Dlaczego one oddalają się ode Mnie...?
Upadki, to drobna rzecz. Znam Ja nędzę dusz. Ale chcę aby nie byty głuche na moje wezwanie i aby nie odsuwały mych rąk, kiedy je wyciągam, aby je podnieść z upadku... Kiedy jakaś z moich dusz upadnie, jestem zawsze przy niej. aby ją podnieść, jeśli tylko upokarza się z miłością. Nędza takiej duszy, której jedynym pra­gnieniem jest uwielbiać Mnie i pocieszać, nie jest dla Mnie przeszkodą w miłości. Przez swoje upokorzenie otrzymuje ona laski dla wielu innych...
Kocham pokorę, a ileż dusz oddala się ode Mnie przez pychę...!
Kiedy jakaś dusza pragnie gorąco być Mi wierną.... Ja podtrzymuję jej słabość i właśnie jej upadki przyzywają silniej moją dobroć i miłosierdzie. Żądam tylko, aby za­pominając o sobie, upokarzała się i czyniła wysiłki nie dla własnego zadowolenia, ale dla mojej chwały...
Miej stale przed oczyma, a w sercu głęboko wyryte, le dwie zasady:
1. Jeśli Bóg twój zatrzymał swe spojrzenie na tobie, to na to, aby lepiej objawić swą moc przez wzniesienie wielkiej budowli na przepaści nędzy.
2. Jeśli On chce cię prowadzić na prawo, a ty chcesz iść w lewo, to zguba twoja jest pewna.
A wreszcie.... niech wynikiem tego wszystkiego bę­dzie w tobie prawdziwe poznanie twej nędzy i zupełne oddanie się w ręce Boga...
Nigdy nie idź wieczorem na spoczynek z jakimś cie­niem w duszy. Polecam ci to usilnie. Jeśli popełnisz ja­kieś uchybienie, napraw je natychmiast. Pragnę, aby twoja dusza była czysta jak kryształ.
Nie lękaj się. jeśli jeszcze nie raz upadniesz. Bo tylko niepokój i zmieszanie się oddala dusze od Boga. Prze­praszaj...
Chcę, abyś była bardzo mała i pokorna i zawsze uśmiechnięta. Tak, chcę; byś żyła w radości, ale staraj się być zawsze surową dla siebie. Wybieraj często to, co cię kosztuje, pozostając zawsze radosną i wesołą, bo słu­żąc Mi w pokoju i radości, przyniesiesz memu Sercu najwięcej chwały...
Chcę, abyś Mnie miłowała, bo łaknę miłości... i żebyś gorzała pragnieniem, by i inni Mnie kochali... Powtarzaj z największą gorliwością: «O Serce Jezusa, niech cały świat rozpali się Twoją miłością». ...Gdy jakaś dusza spełni akt, który ją kosztuje, ale dla interesu lub dla przy­jemności, a nie z miłości, zyskuje niewiele zasług. Prze­ciwnie zaś. bardzo mała rzecz, ofiarowana z wielką mi­łością, pociesza moje Serce do tego stopnia, że Ono po­chyla się nad tą duszą, zapominając, że jest słabą i nędz­ną...
Moim gorącym pragnieniem jest być kochanym. Gdyby dusze znały nadmiar mej miłości, czyż nie mo­głyby na nią nie odpowiedzieć? Dlatego to ciągle ich poszukuję i niczego nie szczędzę, aby do Mnie wróciły... Choćbyś nie mogła więcej dać nad to pragnienie, aby Mnie kochano, to już będzie dużo. Serce moje dozna ulgi..., bo lakie pragnienie to miłość...! Oziębłość dusz jest tak wielka... A ile dusz pędzi na oślep do wiecznego zatracenia...!
Gdybym nie znalazł dusz, które Mnie pocieszają i wypraszają moje miłosierdzie, nie można by było po­wstrzymać karzącej Sprawiedliwości. ...Miłość moja dla dusz jest tak wielka, że pragnienie ich zbawienia spala Mnie. Ale ileż z nich się gubi! Ile innych czeka na ofiary i cierpienia, które by im wyjednać mogły łaskę wyjścia ze stanu, w jakim się znajdują! Mam jednak dużo je­szcze dusz, które do Mnie należą i które Mnie miłują. Jedna spośród nich uzyskuje przebaczenie dla wielu in­nych niewdzięcznych i oziębłych.
Chcę, abyś rozgorzała pragnieniem ratowania dla Mnie dusz. abyś pogrążyła się w moim Sercu i zajmo­wała się jedynie moją chwałą...
Zajmij się tylko miłowaniem Mnie, a miłość doda ci siły... Mam tyle dusz, które Mnie opuszczają i tyle tych, które się gubią! Ale najwięcej boli Mnie. że to są moje dusze, te dusze, na których zatrzymałem swoje wejrze­nie i które tak hojnie wyposażyłem w dary! W zamian za to. są one dla Mnie oziębłe i niewdzięczne. Ach jakże mało znajduje dusz, które odpowiadają na moją mi­łość...!
Gdzież indziej mogłabyś znaleźć pokój, którego daję ci zakosztować? A przecież nie znasz jeszcze jego praw­dziwej słodyczy...!
Kiedy nieprzyjaciel chce cię powalić, powiedz mu, że masz po swej stronie Tego. który cię podtrzymuje swą Boską mocą."
„Może on cię dręczyć, ale nie ma władzy, aby ci za­szkodzić. Wściekłość jego jest wielka, ponieważ wymy­kają mu się dusze..., a dusze mają tak wielką wartość...! O, gdybyś znała cenę jednej duszy!"- powiedziała Mat­ka Jezusa na poparcie Jego słów.
Następnie Pan Jezus poucza i umacnia siostrę Józefę następująco: „Nie lękaj się (szatana), dusza twa jest ob­myta moją Krwią i nic.,, nie możecie skalać... Uzbroję cię w męstwo na wszelkie cierpienie, jakiego od ciebie zażądam. ...Miłość pociesza, miłość się uniża, miłość jest wszystkim...! W czasie tych dni. gdzie jestem tak obrażany, chcę abyś Mi była Cyrenejczykiem. Tak, ty Mi pomożesz w dźwiganiu mego krzyża.
To jest krzyż miłości... Krzyż mojej miłości dla dusz! Pocieszysz Mnie i oboje będziemy za nie cierpieć...!
Ileż popełnia się grzechów...! Ileż dusz się gubi...! Dlatego przychodzę szukać ulgi u dusz, które żyją na to tylko, aby Mnie pocieszać. Dusze pędzą na wieczne za­tracenie i Krew moja staje się dla nich bezskuteczna!
Grzesznicy pobudzają gniew Boży. Ale dusze, które Mnie miłują, oddają się i wyniszczają jako ofiary wyna­grodzenia, upraszają dla świata miłosierdzie Boże. To właśnie ratuje świat...
Oto Serce (moje), które daje życie duszom. Żar tej miłości jest silniejszy niż obojętność i niewdzięczność ludzka.
Oto Serce, które swym duszom wybranym daje zapał wyniszczenia się, a nawet dla poniesienia śmierci, gdy trzeba dowieść Mi swej miłości...
Świat pędzi ku zatraceniu. Szukam dusz, które by wy­nagradzały tyle zniewag, wyrządzanych majestatowi Bożemu. Serce moje trawi pragnienie przebaczania... Tak! Przebaczać tym drogim dzieciom, za które wyla­łem wszystką Krew... Biedne dusze, ileż ich ginie... Ileż z nich pędzi do piekła...!
Nie lękaj się. Jeśli nie odłączysz się ode Mnie, bę­dziesz silna moją własną mocą, a potęga moja będzie twoją potęgą!
Jakże dusze obrażają Mnie...! Ale co najbardziej roz­dziera Mi Serce, to patrzeć, jak same na oślep pędzą ku swej zgubie...!
Czy rozumiesz moje cierpienie..., na widok utraty tych dusz, za które oddałem życie! Oto moja boleść: Krew moja daremnie dla nich przelana! Ja nie szukam, ani nie żądam wielkich rzeczy. Czego pragnę i co Mnie pociesza to miłość, która wiedzie do czynu...
Małe grono wiernych dusz wyprasza miłosierdzie dla wielkich grzeszników. Serce moje nie może zostać nie­czułe na ich błagania...
Żadne stworzenie na ziemi nie jest tak wzgardzone i znieważane przez grzeszników jak Ja!
Biedne dusze! Dałem im życie, a one usiłują zadać Mi śmierć! Te dusze, które Mnie kosztowały tak drogo, nie tylko zapominają o Mnie, ale w swej zuchwałości urządzają sobie ze Mnie przedmiot swych szyderstw i wzgardy...
Przepraszaj za grzechy świata! Ileż grzechów...! Ile dusz ginie na wieki...! Dusz, które Mnie znały i miłowa­ły Mnie niegdyś..., a które dzisiaj wolą swe rozkosze i przyjemności, aniżeli moje Serce... Dlaczego one tak się ze Mną obchodzą...? Ileż razy dałem im dowody mej miłości... i one nie odpowiadały..., lecz dzisiaj depczą Mnie i wystawiają na pośmiewisko. Moje zamiary wo­bec nich są udaremnione... Gdzież znajdę pociechę...?
Gdybyś poznała obrazę, której doznaję, nie odrzuca­łabyś mego krzyża... A jeśli Ja jestem z tobą, to cóż zna­czy, że świat cały mógłby być przeciw tobie...!
Nie ten jest najszczęśliwszy, kto nigdy nie potrzebo­wał przebaczenia, ale ten, który wiele razy musiał się upokarzać...
Między... grzesznikiem a moim Ojcem Przedwiecz­nym trzeba położyć moje Serce... Serce moje ułagodzi Jego gniew i nachyli współczucie Boże do tej duszy...
Będę światłością twej duszy...
Nie lękaj się: Jestem twym Zbawicielem i Oblubień-cem. O, jakże mało rozumieją dusze te dwa słowa... Za twoim pośrednictwem ukażę im bogactwa, które nieraz tracą, ponieważ nie dość głęboko rozumieją te słowa: Zbawiciel i Oblubieniec.
Nie lękaj się, Serce moje wynagradza za upadki twoje i wszystkich moich dusz. Żądam jedynie, aby Mu ufały, ponieważ jestem ich Zbawicielem i Oblubieńcem.
Trwaj w moim pokoju, Serce moje cię miłuje, a twoja małość Mnie nie przestrasza. Dzięki niej zatrzymałem mój wzrok na tobie i kocham cię Bożą miłością posunię­tą do szaleństwa.
...Najbardziej ranią moje Serce te dusze, które tak mi­łuję, a które ciągle coś zastrzegają dla siebie i nie oddają Mi się zupełnie. A czyż nie daję im wystarczających dowodów mojej miłości...? Czyż nie daję im swego Ser­ca?
Oto czego szukam: wynagradzać braki jednych przez akty drugich... Dam poznać duszom do jakiego stopnia moje Serce je kocha i przebacza im i jak ich upadki na­wet mogą Mi przynieść upodobanie, tak - napisz to... mogą Mi przynieść upodobanie. Ja widzę głębię dusz, ich pragnienia podobają Mi się, pocieszają Mnie i przy­noszą Mi chwałę... dlatego właśnie akt pokory, który muszą wykonać na widok swej słabości, pociesza i uwielbia moje Serce.
Mniejsza o ich nieudolność; Ja uzupełniam ich bra­ki...
Dam poznać, że moja miłość i miłosierdzie względem dusz upadłych nie ma granic. Pragnę przebaczać. Prze­baczając wypoczywam. Jestem zawsze przy nich i cze­kam z miłością, aby dusze do Mnie przyszły. Niech się nie zniechęcają! Niech przychodzą. Niech się rzucają w moje ramiona! Niech się nie lękają, jestem ich Ojcem...
Jeśli dusza twoja jest ziemią zachwaszczoną, niezdol­ną do wydania plonu, to Ja jestem Ogrodnikiem, który ją uprawia i ześlę promień słońca, aby ją oczyścić..., ręka moja zasieje ziarno...
Wszystko przemija..., a niebo trwać będzie bez koń­ca!"
27 maja 1923 r. w uroczystość Trójcy Przenajświęt­szej ukazują się siostrze Józefie Trzy Osoby Boskie w blasku Swej piękności i chwały: „Jezus był w środku - pisze siostra Józefa - poznałam Go, ponieważ miał Ser­ce... I... usłyszałam następujące słowa: «Miłuje Mnie Ojciec, miłuje Syn, miłuje Duch Święty. Trzej w świę­tości, mądrości, potędze i w miłości. Ojciec i Duch sta­nowią jedno z Synem i przez Niego udzielają się w pełni duszom, ponieważ Syn, łącząc w swej Boskiej osobie dwie natury, Boską i ludzką, stał się łącznikiem między Bogiem a człowiekiem... Człowiek, którego natura ludz­ka została przebóstwiona przez łaskę, staje się jedno z Bogiem i za każdym razem, kiedy w stanie łaski przyj­muje Najśw. Eucharystię, utożsamia się z Nim i w Nim się zatraca. Bóg przebywa w ten sposób stale w duszy, która jest w łasce. Jest ona przybytkiem Trójcy Przenajśw., w którym Trzy Osoby znajdują rozkosz i miejsce swego spoczynku»."
„Potem - pisze siostra Józefa - nie potrafię powie­dzieć, co się stało: wytrysły dwa ogniste promienie, je­den z Osoby, która była na prawo, drugi z Tej, która była na lewo i otoczyły Jezusa, który był w środku, oślepia­jącą jasnością... i ujrzałam już tylko Jego Samego. Pod­trzymując krzyż i wyciągając rękę lewą powiedział z oczyma utkwionymi w niebo: «Niech ludzie uwielbiają Ojca, niech miłują Syna, niech dadzą się opanować przez Ducha Świętego i niech cała błogosławiona Trójca przebywa w nich.
Tak, dopóki postacie eucharystyczne trwają w duszy Ojciec przebywa w niej jako Bóg, Syn jako Człowiek, Duch Święty jako Oblubieniec, a wszyscy Trzej, będąc jednym Bogiem, przebóstwiają duszę, która pozwala się owładnąć. Ach, gdybyś mogła widzieć piękność duszy w stanie łaski! ...Czego jednak nie możesz oglądać oczy­ma ciała, patrz na to... oczyma wiary i, znając wartość dusz, poświęć się, aby przynieść chwałę Trójcy Przenaj­świętszej, pozyskując Jej dusze, w których mogłaby za­łożyć swe mieszkanie. Każda dusza może służyć za na­rzędzie w tym wzniosłym Dziele. Na to wielkich rzeczy nie trzeba. Wystarczą najmniejsze: uczynić jeden krok, podnieść źdźbło słomy, opanować spojrzenie, oddać ja­kąś przysługę, mile się uśmiechnąć..., wszystko to, ofia­rowane Boskiej miłości, stanowi prawdziwie wielką ko­rzyść dla dusz i ściąga na nie zdrój łask. Nie będę ci już przypominał skutków modlitwy, ofiary i każdego czynu, wykonanego w celu odpokutowania za grzechy dusz..., w celu oczyszczenia ich i utworzenia z nich świętych przybytków, w których przebywa Trójca Przenajświęt­sza.
Jeśli ktoś poświęca swoje życie, by bezpośrednio czy pośrednio pracować nad zbawieniem dusz i dochodzi do takiego oderwania się od siebie, że nie zaniedbując pracy nad swym uświęceniem, zapomina o sobie do tego stopnia, że innym oddaje zasługi swych prac, modlitw i cierpień..., taka bezinteresowana dusza ściąga na świat obfite łaski... Sama zaś dochodzi do wysokiego stopnia świętości, wyższego który mogłaby osiągnąć, myśląc tylko o swym własnym postępie.
Dusza, która spożywa moje Ciało, posiada Boga, sprawcę życia... i życia wiecznego... dlatego jest ona moim niebem... W piękności nic jej nie dorównuje. Podziwiają ją aniołowie, a ponieważ jest w niej Bóg, uniżają się przed nią i wielbią... O, gdyby dusze znały swoją wartość...! Twa dusza jest moim niebem i za każ­dym razem, kiedy przyjmujesz Mnie w Eucharystii, wzrasta w niej łaska moja i zwiększa się jej wartość i piękność.
...Twoje grzechy...? Zmazuję je...! Twoja nędza...? Palę ją. Twoja słabość...? Podtrzymuję ją...! Trwajmy w zjednoczeniu»."
Czy chrześcijanie uwierzą i przyjmą „WEZWANIE DO MIŁOŚCI"? W czasach apostolskich Jezus powie­dział: „Jeśli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?" (J 3,12).
Naszymi ograniczonymi ilościowo i jakościowo zmysłami nie jesteśmy obecnie w stanie ogarnąć tego, co dzieje się poza naszym spostrzeganiem. Nasz najbar­dziej obiektywny zmysł jakim jest wzrok obejmuje tylko bardzo wąski zakres fal elektromagnetycznych między
fioletem a czerwienią. Pozostałe, większe i mniejsze częstotliwości mogą być ujawnione dopiero po odpo­wiedniej detekcji. Dlatego, zgodnie z wypowiedzią św. Pawła, częściowa jest nasza wiedza i częściowe jest na­sze poznanie (por. I Kor. 13,8-12). Fal elektromagne­tycznych zakresu radiowego nie widzisz i nie znasz ich istoty, ale odbierasz w odbiorniku radiowym skutki ich działania; Boga też nie widzisz i nie możesz poznać Jego Istoty, ale dostrzegasz Jego dzieła, więc dlaczego Ty, będąc Jego stworzeniem, wątpisz w istnienie Boga -Stwórcy?
Życie i działalność apostoła św. Pawła jest odpowie­dnim potwierdzeniem naszej wiary. Ten wykształcony, mądry Żyd, po nawróceniu działający wśród tylu trudów i przeciwności (por. II Kor. 11,23-33), nie odstąpił od Chrystusa. Przemiana jego wiary w Jezusa Mesjasza dokonała się i była umacniana pod wpływem objawień, o czym on sam mówi następująco:
„Jeżeli trzeba się chlubić - choć co prawda nie wypa­da - przejdę do widzeń i objawień Pańskich. Znam czło­wieka w Chrystusie, który przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek - czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem (też nie wiem), Bóg to wie - został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowieko­wi powtarzać... Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą.
Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz (Pan) mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Naj­chętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (II Kor. 12,1-4, 7-9).
Zgodnie ze słowami św. Pawła nie jesteśmy też w stanie ogarnąć naszymi zmysłami i rozumem tego, co Bóg przygotował nam w niebie:
„Oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygo­tował Bóg tym, którzy Go miłują" (I Kor 2, 9).
Natomiast nędza naszego obecnego bytu jest skut­kiem grzechu nieposłuszeństwa Bogu (por. Rdz. 3,17-19).
Język „WEZWANIA DO MIŁOŚCI" jest adekwatny do stylu Ewangelii, o czym świadczą między innymi na­stępujące słowa Pana Jezusa Chrystusa:
„Kto nie bierze swojego krzyża, a nie idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" (Mt 10, 38 - 39).
„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie" (Łk 21.19).
„A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi" (Mt 11,6).
„Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło" (Mt 18,11).
„Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo" (Mt 12,32).
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdzie­cie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto pro­si, otrzymuje; kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otwo­rzę" (Łk 11,9-10).
„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo na­wet gdy ktoś opływa (we wszystko), życie jego nie jest zależne od jego mienia" (Mt 12,15).
„Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze" (Łk 12,34).

Wezwanie do miłości cz. 2: http://wezwanie.blogspot.com/2011/06/wezwanie-do-miosci-ii-wezwanie-do-dusz.html