Ad Iesum per Mariam"
„Ab initio et ante saecula — Na początku i przed wiekami"... Kościół Katolicki dosyć często powtarza te słowa. Już w mrokach wieczności, zanim zaczął istnieć czas, Niepokalana Królowa ściśle była zjednoczona ze Słowem Bożym w przedziwnych zamiarach Opatrzności. Zbawiciel według planów Bożych miał dokonać dzieła odkupienia świata. Ale dzieła tego miała dokonać wraz z Odkupicielem Maryja — Współodkupicielka, powszechna pośredniczka wszelkich łask.
Padnijmy w duchu na kolana przed niezbadanymi wyrokami Opatrzności. Strzeżmy się tego, by rozdzielać Maryję od Jezusa. Tego co Bóg połączył nierozerwalnie w czasie i wieczności, my nie rozłączajmy. Serce Jezusa i Serce Maryi są ze sobą ściśle złączone i ta łączność trwać będzie na wieki. Serce Maryi, to droga wiodąca prosto i bezpiecznie w głębiny tajemnic Serca Jezusowego. Droga ta nakreślona jest miłością i przykładem samego Boskiego Mistrza.
Podobnie jak nikt nie zna Ojca niebieskiego, jeno przez Słowo wcielone, tak analogicznie można powiedzieć, że nikt nie pozna Króla Miłości, jak tylko przez Serce naszej Królowej. Nikt nie poznaje i nie dochodzi do Jezusa, jak tylko przez Maryję, która na zawsze stała się przybytkiem Jezusa i pośredniczką Jego łaski.
Jedna z podstawowych zasad teologii maryjnej brzmi następująco: Kiedy odwieczne Słowo Ojca opuszczało niebo, z rozmysłem chciało przejść przez łono przeczystej i nieporównanej Matki. Ta ekonomia Opatrzności Bożej miała być chwałą Jezusa i chlubą Maryi. Miała też być przykładem i dobrodziejstwem dla nas. Jest rzeczą oczywistą, że Syn Boży nie potrzebował w ogóle Maryi, by stać się Zbawicielem. Jako Bóg miał tysiące innych sposobów, by zstąpić między ludzi. Jeśli mimo to Bóg wybrał Maryję, to w tym celu, aby dać nam w Niej niejako pomost, po którym moglibyśmy łatwo przechodzić z czasu do wieczności. Jest rzeczą pewną, że aby dojść do Jezusa, a wraz z Nim i przez Niego do Ojca, potrzeba pośrednictwa Maryi... „Per Mariam ad Jesmn"... A z Maryją i Jezusem wspólnie podążamy ku Ojcu niebieskiemu.
Jezus Chrystus mówi: „Jam jest droga, prawda i życie". Aby jednak dostać się do Jezusa, do Bożej drogi, Bożej prawdy i Bożego życia, potrzebne jest pośrednictwo Maryi. Jeśli pominiemy Maryję, Matkę Jezusa i Matkę naszą, nie skracamy przez to drogi do Jezusa, lecz ją zwiększamy, czynimy bardziej uciążliwą i niebezpieczną. Wyjaśni nam to porównanie, które nieraz przytaczam i powtarzam.
Maryja nie jest przedsionkiem pałacu Króla Miłości, ani — mówiąc oczywiście obrazowo — przedpokojem opóźniającym posłuchanie, lecz jest żywą świątynią, która mieści w sobie i daje nam w każdym czasie Serce swego umiłowanego Syna. Pośrednictwo Maryi nie opóźnia, lecz przyspiesza i ułatwia zjednoczenie duszy z Bogiem. Maryja jest niejako kluczem do tabernakulum. Ona bierze dusze w swe macierzyńskie dłonie, by przyprowadzić je do tronu Boga Najwyższego. Takie jest zadanie Maryi od 25 marca, tzn. od chwili zwiastowania czyli wcielenia Syna Bożego. To zadanie będzie Maryja wypełniać tak długo, jak długo chociaż jedna dusza będzie na tym padole płaczu.
„Mater pulchrae dilectionis... Tota pulchra et Maria"... Maryja jest stworzeniem świętym, przedziwnym, wyniesionym ponad wszelkie stworzenia dzięki łasce macierzyństwa Bożego. Równocześnie jednak jest ona mocą swej ludzkiej natury naszą siostrą, a tym samym według praw krwi i ciała należy do nas, do naszego rodu. Niebiosa upadają do Jej stóp. Z podziwem wysławiają Ją ponad wszystkie chóry anielskie, a jednak jest Ona córą tej ziemi. Na dworze niebieskim my również, Jej bracia cieszymy się przywilejami, których nikt nie odważy się odmówić braciom Niepokalanej Królowej, mimo że natura nasza jest niższa od natury aniołów i została skażona grzechem pierworodnym. Dlatego chętnie twierdzimy i przyjmujemy, że gdyby Maryja miała do wyboru oddać Jezusa aniołowi czy Małej św. Teresie, to bez namysłu złożyłaby Go na ręku św. Teresy.
Matko pięknej miłości! Królowo umiłowana! Jesteś przedziwnym pomostem, zbudowanym ręką samego Boga między utraconym rajem a tym, którego się spodziewamy. Niech przeczyste Twe ręce, które dają nam Jezusa, zaprowadzą nas do najgłębszych tajników Serca Jezusowego.
Jezus jest niezrównanym wzorem synowskiej miłości dla Maryi. Serce Jezusa stanowi pierwszą i najwyższą rację, dla której mamy miłować Maryję całym naszym sercem. Jezus pała miłością ku Ojcu niebieskiemu, a potem ku Maryi. Umiłował Ją taką miłością, jak tylko Bóg miłować potrafi najpiękniejsze arcydzieło wśród swoich stworzeń. Uczynił Ją piękną ponad wszelka miarę i umiłował Ją wyjątkową miłością... „Tota pulchra es Maria"...
Bóg umiłował wyjątkową miłością Tę, która Mu miała dać niezbędne środki, by mógł żyć, cierpieć i umrzeć jako Zbawiciel świata. Od chwili wcielenia Maryja stała się bezpośrednią współpracowniczką i współodkupicielką rodzaju ludzkiego. Dlatego słusznie możemy powiedzieć, że Jezus miłował Maryję całą swoją Boską wdzięcznością, bowiem Ciało i Krew, które Mu Ona dała, pozwoliły Mu spełnić wszystko, co przepowiedzieli o Nim prorocy. Dzięki temu co otrzymał od Maryi, mógł zostać upokorzony, mógł cierpieć, być ukrzyżowany i mógł umrzeć, a przez swoją śmierć zbawić świat. Tę zdolność zawdzięcza Jezus Maryi i za to okazuje Jej nieskończoną wdzięczność.
Jezus miłował Maryję najserdeczniejszą miłością, pełną czułości i zaufania. Któż potrafi odgadnąć tajemnice, jakie wzajemnie powierzały sobie te dwa Serca w czasie długich lat samotności, milczenia, pracy i modlitwy w Nazarecie? To wszystko dopiero w niebie objawi nam na chwałę Królowej Syn Boży.
Maryja jest Matką pięknej miłości. Jest dziełem miłości Najwyższego, który znalazł w Niej upodobanie. Jaką gorącą miłością i wdzięcznością darzył Jezus Maryję we i Piątek, w dniu wspólnych cierpień i w dniu wspólnego zwycięstwa! Z jaką miłością konający Syn spoglądał na swą Matkę z krzyża! Jak czule na Nią patrzył, kiedy polecał Jej św. Jana, Kościół i dusze! Ile miłości żywił ku Niej w ostatnich chwilach życia na Kalwarii, kiedy ronił ostatnie łzy i wydawał ostatnie tchnienie.
Komentatorowie Pisma św. są zdania, że po zmartwychwstaniu Jezus najpierw ukazał się Maryi, by Jej objawić swoje chwalebne człowieczeństwo i oznajmić Jej, że Ona Matka pięknej miłości będzie pośredniczką wszelkich łask.
Po rozważeniu tego wszystkiego widzimy, że Serce Jezusa jest dla nas doskonałą szkołą, gdzie czerpiemy pouczenie Boże o naszym prawdziwym ustosunkowaniu się do Maryi. Na pewno nie zbłądzi ten, kto postępuje śladami Mistrza i kto miłuje Tę, którą On miłował. Nie przesadzi w uwielbieniach Maryi ten, kto miłuje Ją w miarę sił tak, jak miłował Ją sam Syn Boży.
Z powyższych rozważań wypływa doniosły wniosek: Miłując Maryję — miłujemy Jezusa. Im bardziej miłujemy Maryję, przez to samo bardziej miłujemy Jezusa. Kto więc oddaje się całkowicie Niepokalanej Królowej, kto ofiaruje Jej swe życie, serce i uczynki, ten nie tylko nie ujmuje niczego, co należy się Królowi Miłości, lecz udoskonala swoją ofiarę i czyni ją bardziej bogatą. Jakaż to musi być radość dla Jezusa, kiedy oddajemy się Maryi tak, jak On się Jej oddał!
Od chwili wcielenia Maryja jest najkrótszą i najprostszą drogą, a także najpewniejszą dla Króla Miłości. Stało się to z wolnego wyboru Bożego. Bóg wcale nie potrzebował Maryi, bo mógł w inny sposób dokonać dzieła odkupienia świata. W swej Opatrzności wszystkie łaski złożył w Jej ręce i powierzył dzieło pośredniczki łask. Maryja jest nie tylko Matką pięknej miłości, ale także pośredniczką wszystkich łask.
W momentach decydujących, w sposób szczególny występuje pośrednictwo Maryi, Matki pięknej miłości.
W dniu Zielonych Świąt widzimy Maryję obok św. Piotra, reprezentującego zmartwychwstałego Króla Miłości.
Przekonaliśmy się już, że Jezus jest jedynym, niezrównanym Mistrzem miłości ku Maryi. Ale też Maryja jest niezrównaną Mistrzynią w poznawaniu i miłowaniu Serca Jezusowego. Któż lepiej od Niej potrafił wniknąć w Słowo Ojca przedwiecznego. Ona była i pozostanie na wieki „Stolicą Mądrości", bo w swoim dziewiczym łonie nosiła Słońce miłości i mądrości oraz Substancjalną Mądrość. I dlatego głębiej niż prorocy i chóry niebieskie przeniknęła tajemnice Boże.
Kto głębiej wniknął w tajemnicę wcielenia jak Maryja? Kto owocniej przeżył tę prawdę niż Ona, w której dokonało się wcielenie Syna Bożego? Apostołowie oglądali Jezusa, a jednak Go nie rozumieli, jak gdyby zasłona zakrywała im oczy. Mimo że byli naocznymi świadkami tylu cudów i wstrząsających wydarzeń, to jednak w czasie męki i śmierci okazali się bardzo mało ugruntowani w wierze i miłości swego Mistrza. Przed zesłaniem Ducha Św. tak mało dogłębnie zrozumieli z nauki Jezusowej.
Dopiero w dniu Zielonych Świąt, kiedy ogień Ducha Św. owładnął całą ich istotę i odmienił ich serca, poznali i zrozumieli właściwy sens nauki i życia Zbawiciela świata Wówczas przepełnieni światłem Bożym zdali sobie jasno sprawę z tego, że przez trzy lata żyli, podróżowali, rozmawiali, jedli, patrzyli własnymi oczyma na Syna Bożego, na Mesjasza. Któż pojmie i wyobrazi sobie, co wtedy działo się w ich sercach? Ten Mesjasz, który był oczekiwaniem narodów, którego przepowiadali i z utęsknieniem wyczekiwali Prorocy, przebywał tak długo między nimi. Jego Matka była jeszcze teraz wśród nich: pokorna, cicha i ukryta, jak dawniej. Jeśli cuda Jezusowe nie potrafiły otworzyć im dawniej oczu, to tym mniej milczenie i pokora Maryi mogły to uczynić! Skoro jednak światło Ducha Św. odnowiło i oświeciło ich dusze, wówczas po raz pierwszy, niby instynktownie, oczy Jedenastu spoczęły z uwielbieniem i najwyższą miłością na Maryi, która w pokorze i milczeniu brała udział w zebraniu apostolskim podczas zesłania Ducha Św.
Maryja, Matka Boga i Matka Kościoła, jest Królową wieczernika i Mistrzynią Apostołów.
Od chwili zesłania Ducha Św. była z pewnością często w otoczeniu Apostołów. Przed rozejściem się z Jeruzalem pragnęli oni od Maryi otrzymać pouczenie o Jezusie. Z synowskim zaufaniem zwracali się ustawicznie do Maryi z pytaniami w sprawie Jej Syna. Pragnęli dowiedzieć się tego, co Maryja „przechowywała w sercu swoim". Ona jedna znała najlepiej tajemnice Serca Bożego i Ona to Serce najbardziej umiłowała. Ona, Matka pięknej miłości, uczyła Apostołów miłować Serce Jezusowe. Jeśli chcemy ukochać Jezusa i Jego Serce, idźmy do Maryi. Matka pięknej miłości nauczy nas kochać Serce Jezusowe miłością czystą, piękną, szlachetną — miłością, która zapala inne dusze.
Maryja rozumiała, że Kościół ma prawo do skarbów, które zlecił Jej Syn Boży. Rozdzielała Ona te skarby z matczyną troskliwością i dobrocią, odkrywając i wyjaśniając tajemnice życia Jezusa Chrystusa. Z radością i miłością chwytali Apostołowie każde słowo, pochodzące z ust Matki Bożej. W ten sposób Apostołowie i Ewangeliści poznali z ust Maryi, Mistrzyni Apostołów oraz Matki pięknej miłości, wiele szczegółów i tajemnic życia Zbawiciela, które nam przekazali.
Niektóre z tych prawd, jak np. zwiastowanie, stanowią bezcenne perły ewangeliczne.
Pełni Ducha Św., pouczeni i zachęceni matczynym słowem Maryi, Apostołowie wyruszyli w świat, niosąc w duszy swej znajomość Syna Bożego i Jego Matki. Ileż to razy wśród niebezpieczeństw i bezbrzeżnych trudów, Jezus i czułość Maryi, Jej pouczenia i wskazówki, dały Apostołom nowy rozpęd na drodze ofiary i męczeństwa.
„Mater pulchrae dilectionis"... Patrzmy na „Matkę pięknej miłości" i na .,ucznia, którego miłował Pan" — na ucznia miłości. Przede wszystkim św. Jan apostoł i ewangelista, umiłowany uczeń Króla Miłości, był także umiłowanym uczniem Królowej. Jezus konający przekazał Mu na Kalwarii swą Matkę...
Pamiętając, że Maryja jest „Matką pięknej miłości", „Królową Apostołów" i Królową wieczernika, przejdźmy teraz do kilku wniosków praktycznych.
Jeśli rzeczywiście, szczerze pragniemy wniknąć w niezbadane głębiny tajemnic Serca Jezusowego i poznać miłość tego Serca, zbliżmy się do Maryi — „Matki pięknej miłości".
Idźmy do Serca Maryi. Prośmy, by Maryja przyjęła nas za swe dzieci i pozwoliła nam poznać tajemnice Serca Jezusowego. Ona posiada znajomość wszystkich najskrytszych dróg Króla Miłości i Ona może nas wprowadzić do przybytku miłości. Idźmy za przykładem wszystkich świętych! Nauczyli się oni miłować Jezusa w szkole Maryi. Prośmy Maryję, by w chwilach szczególniejszej łaski — w czasie Komunii św., przy przyjmowaniu innych sakramentów, w czasie Mszy św. — raczyła nas pouczać o działaniu Boga i była naszą pośredniczka. Od Maryi otrzymamy Jezusa i Jego łaskę w tym celu, by zapalać świat miłością Serca Jezusowego. Maryja niczego nie zatrzymywała dla siebie — nawet swego Boskiego Syna! Tu mamy przykład pełnego i bezinteresownego apostolstwa. Postępujmy podobnie jak Maryja. Niczego nie zatrzymujmy dla siebie. Dary Serca Bożego hojnie rozdzielajmy duszom.
Jezus należy całkowicie do Maryi, ale jest w Nim coś, co w sposób szczególny do Niej należy — to Serce Jezusowe! Maryja jest „Matką pięknej miłości", ale jest także Królową Serca Jezusowego. Nie jest Ona Królową w tym znaczeniu jakoby przewyższała swego Syna, lecz dlatego, że On sam uwieńczył Maryję diademem Królowej. Wszystko to, co św. Franciszek z Asyżu, św. Gertruda, św. Franciszek Salezy, św. Małgorzata Maria wiedzieli o Sercu Bożym, jest tylko nikłym promieniem tego co o Sercu swego Syna wiedziała Matka Boża. Uczucia miłości Boga i bliźniego przechodziły z Serca Syna do Serca Matki Bożej. Wszystko co podziwiamy w Królu Miłości znajduje odblask w Sercu Królowej — „Matki pięknej miłości".
Maryja jest Matką odwiecznej Miłości. Pamiętamy, co mówi Pismo św. o Bogu: „Bóg jest miłością". Zatem Maryja jest Matką Tego, którego istotą jest Caritas... „Deus caritas est"... Miłość stwarzając Maryje, obdarowała Ją pełnią swoją. Jej Serce Jest najdoskonalszym odbiciem Serca Jezusowego. Cała wielkość, całe piękno Matki Króla Miłości mieści się w Jej Sercu, stworzonym i ukształtowanym przez Miłość. To Niepokalane Serce obejmuje swoimi uczuciami Boga i ludzi. Bóg ma w Nim upodobanie. Powierza temu Sercu skarby swojej miłości.
Maryja była bez zmazy grzechu pierworodnego - była Niepokalana, nie tylko dlatego, że miała być Matką Wcielonej Świętości, lecz również w tym celu, by mogła miłować taką miłością, jakiej nie miało żadne stworzenie. Miłość taka u Maryi byłaby niemożliwa, gdyby choć na chwilę podlegała Ona grzechowi pierworodnemu czy jego skutkom. Musiała być Niepokalaną w tym celu, by móc miłować pełnią miłości swego Niepokalanego Serca. Maryja miłuje Boga doskonalszą miłością niż wszyscy ludzie, a nawet aniołowie. Miłuje Boga jako Niepokalana, jako Jego Matka, jako Dziewica i Oblubienica. Toteż wszystko co mieści się w duszy i w Sercu Maryi jest miłością, jaką żywi Ona do swego Syna i do dzieci swoich odkupionych Krwią Chrystusową. Jest Ona mocą swego powołania Matką Miłosierdzia tych wszystkich, których wraz z Jezusem odkupiła na Kalwarii.
Zbierzmy dobroć ludzi i aniołów na jednym miejscu. Będzie to tylko drobna kropla wobec niezmierzonej dobroci Maryi i Jej Niepokalanego Serca. Jako apostołowie miłości Serca Jezusowego starajmy się czerpać skarby z Niepokalanego Serca Maryi. Jeśli chcemy posiąść cnoty Serca Jezusowego musimy zbliżyć się do Serca Maryi, które jest najdoskonalszym odbiciem Serca Bażego.
Na chwałę Maryi i Jej Niepokalanego Serca idźmy do Jezusa-Hostii wraz z Maryją, „Matką pięknej miłości". Ona będzie nam pośredniczką u Serca Bożego... „Okaż, że jesteś Matką", mówiła pewna osoba w chwili zniechęcenia do Maryi, a Matka Boża Jej odpowiedziała: „Ty zaś okaż mi, że jesteś dzieckiem moim". Niestety, Niepokalana Królowa mogłaby z pewnością odezwać się w podobny sposób do wielu dusz, które się do Niej zwracają. Przynajmniej my, apostołowie miłości Serca Jezusowego, starajmy się o to, byśmy nie zasłużyli na taką wymówkę. Chciejmy zrozumieć i ocenić chwałę i chlubę z posiadania Niepokalanej Matki. Miłość pouczy .nas o obowiązkach i odpowiedzialności, wypływających z podobnego zaszczytu. Noblesse oblige!.. Starajmy się według sił być godnymi dziećmi Maryi.
Zdarza się często, że w życiu wewnętrznym, nawet bez złej woli, zatrzymujemy się przy kwiatkach i cieszymy się podziwiając ich piękno. To można łatwo czynić, bo to niewiele kosztuje. Jest rzeczą łatwą opiewać piękno tego co wzniosłe i Boże, lecz niewielu potrafi wcielić prawdę Bożą w życie. Unikajmy podobnego romantyzmu, sztucznej pobożności. Idźmy od kwiatu do owocu, od symbolu do rzeczywistości, od teorii i litery katechizmu do samego rdzenia, do czynów żywych. Maryja, „Matka pięknej miłości" weźmie nas w swoją czułą macierzyńską opieką i poprowadzi nas do Serca Bożego. Zaufajmy Jej ufnością dziecka, taką ufnością jaką zaufał Jej sam Jezus...
Św. Bernard mówi: „Cała piękność Maryi nie jest niczym innym, jak tylko odblaskiem żyjącego w Niej, będącego życiem Jej życia i miłością Jej Niepokalanego Serca Jezusa, który jest Jej Bogiem, Jej wszystkim". Wynika stąd oczywisty wniosek, że jedyne zadanie Maryi polega na daniu nam udziału w tej niebieskiej piękności, w tym Jej skarbie, jakim jest Jezus. Trzymając się ręki Maryi w chwilach zniechęcenia, spoczywając na Jej ręku, idziemy wprost do Jezusa i do Jego Serca. Nie zatrzymujmy się w drodze, by pięknie marzyć, bo w marzeniach kryje się niebezpieczeństwo, które pozbawiło już niejedną duszę celu.
Zapytajmy się teraz, cóż my możemy ofiarować Maryi? Do najcenniejszych darów, jakie możemy Jej złożyć, należy gorąca miłość do Eucharystii. Wielu — niestety — tego nie rozumie. Wiele dusz pragnie kochać Maryję, ale ich nabożeństwu czegoś brak. Oddają cześć Maryi, ale nie są przepojone duchem eucharystycznym. Kwiaty więdną, wota pokrywają się kurzem, pieśni milkną, gdy tymczasem jedna Komunia św., zwłaszcza żarliwa, ma znaczenie dla wieczności i jej skutki sięgają w nieskończoność. Maryja pragnie takich Komunii św.
Jeśli rzeczywiście mnie kochasz — mówi Maryja — jeśli twe serce mnie szuka, to daj dowód twego przywiązania U Stołu Pańskiego, w czasie adoracji przed tabernakulum.
W miarę jak wzrasta prawdziwe nabożeństwo do Matki Bożej wzrasta też w sercu ogień miłości eucharystycznej. W istocie rzeczy pobożność maryjna i eucharystyczni zlewają się w jedno, bo rodzą się z jednej miłości. Chcie zrozumieć sami tę prawdę i przekonywać o nie] innych, że Maryja jest żywym tabernakulum Jezusa, czystości maryjne staną się poniekąd uroczystościami eucharystycznymi. Niech miesiąc maj tak pełei i radości, stanie się mocą naszego apostolstwa i wspaniałym hołdem eucharystycznym, złożonym Królowi Mił przez ręce Królowej Serca Jezusowego. Niech nasza synowska cześć dla Maryi znajdzie wyraz w synowskiej modlitwie:
„Matko, miłuję Cię, bo jesteś Matką moją, a jesteś Nią dzięki drogocennemu darowi Jezusa, naszego starszego Brata... Chcę Ci dać jasny dowód, że serce moje należy całkowicie do Ciebie. Proszę Cię gorąco, byś własną ręką otworzyła mi Tabernakulum, byś mnie pouczyła, jak czcić i miłować Jezusa-Hostię, byś mi Go raczyła dać na Waszą chwałę i dla pożytku mej duszy" (św. Ludwik Grignon de Montfort).
Zwracajmy się ufnie do Maryi, „Matki pięknej miłości" i do Jej Niepokalanego Serca. Matka pięknej miłości ukaże nam Serce swego Syna i wprowadzi nas w Jego tajniki.