8/ O. Mateo, Jezus Król Miłości, JEZUS WEDŁUG EWANGELII

„Iesus Christus heri, et hodie, ipse et in saecula"

Czy znacie Jezusa takim, jakim jest On rzeczywiście? Czy znacie Go w takiej postaci, jak przedstawia Go Ewan­gelia, a właściwie Duch Św. w Ewangelii? Nieszczęściem naszych czasów jest nieznajomość Chrystusa — i to wśród chrześcijan!

Jedni zaprzeczają Jezusowi Bóstwa, inni znowu nazy­wają Go nadczłowiekiem. Chrześcijanie natomiast nie dosyć znają i nie dosyć wierzą w święte człowieczeństwo Jezusa Chrystusa. Widzą w Nim Boga, który jest tak nie­podobny do nas ludzi, tak nas przewyższający, że prze­staje być dla nas Bratem według natury. Jest On praw­dziwym Bogiem. Nie wolno odmawiać Mu Bóstwa, ale nie wolno też zapominać, że jest prawdziwym człowie­kiem... „Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus, praw­dziwy Bóg i prawdziwy człowiek"... Nawet dusze pobożne nie dosyć znają Chrystusa. Wyobraźnia pomniejsza i znie­kształca Jezusa do tego stopnia, że Niepokalana Królowa nie rozpoznałaby w Nim swego prawdziwego Syna.

Starajmy się poznać Jezusa prawdziwego, o którym pisze św. Paweł w liście do Hebrajczyków (13, 8), że jest zawsze ten sam. Ten sam przed wiekami, ten sam dziś i na wieki: „Iesus Christus heri, et hodie, ipse et in saecula".

Jeśli chcemy poznać i pokochać Jezusa nie szukajmy Jego opisów w książkach ascetycznych, czy nawet u wiel­kich pisarzy — sław literackich o zasięgu światowym. Otwórzmy Ewangelię. Tam znajdziemy „autentycznego" Jezusa — prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Otwórzmy też listy św. Pawła, a tam dowiemy się, kim jest Jezus na łonie Ojca niebieskiego, we wcieleniu, w śmierci krzyżowej i w Eucharystii.

Jezus jest w niebie. Jest drugą osobą Trójcy Św. Od­dajemy Mu cześć jako prawdziwemu Bogu. Lecz jest również na ziemi jako Bóg i jako nasz Brat, jako Słowo Boże, które stało się ciałem. Dlatego uwielbiamy Go za­równo na ołtarzach, jak i w łonie Maryi.

„Et Verbum caro factum est, et habitavit in nobis". Słowo Boże stało się ciałem — cóż to oznacza? To znaczy, że Syn Boży stał się naszym Bratem, „podobnym do nas we wszystkim, oprócz grzechu" (Hebr. 4, 15).

Ś w. Paweł w liście do Tytusa pisze: „Cum autem benignitas et humanitas apparuit Salvatoris nostri Dei..." (3, 5). Wielkość onieśmiela, a podobieństwo zbliża. Przeto Jezus stał się nam podobny, by nas ku sobie pociągnąć. Mamy prawo zbliżać się do Niego.

„O felix culpa" — śpiewa Kościół w swojej liturgii. Za­prawdę szczęśliwa to była wina, która sprowadziła nam na ziemię Zbawiciela... Nie potrafiłbym nigdy wznieść się do Niego, lecz On sam postanowił zniżyć się do mnie.

Postarajmy się przyjrzeć Jezusowi, poznać Go na pod­stawie Ewangelii. Patrzmy na Jego maleńkość, na Jego ubóstwo, łzy, zmęczenie.

Czytajmy Ewangelię.

Na początku swej Ewangelii św. Jan poucza nas: „Et Verbum caro factum est, et habitavit in nobis: et vidimus gloriam Eius, gloriam quasi unigeniti a Patre plenum gratiae, et veritatis... Et de plenitudine Eius nos omnes accepimus..." Boska tajemnica zostaje nam objawiona w sposób prosty i pełen majestatu. Patrzmy na słabość Jezusa w łonie Maryi. Jak każde dziecko całkowicie zależy od Maryi. On Stwórca świata i dawca wszelkiego życia, sam żyje życiem swej Matki Niepokalanej. Uwielbiajmy tę przedziwną tajemnicę. Jezus w łonie Maryi czerpie z Jej dziewiczego ciała Krew, którą za nas przeleje.

W Nazarecie Jezus usiłuje stawiać pierwsze kroki, chwiejne kroki dziecka, przechodząc z rąk Maryi w obję­cia św. Józefa. Patrzmy, jak Jezus jest nam bliski i do nas podobny... „Humanitas apparuit Salvatoris nostri Dei"...

„Syn człowieczy przyszedł dla grzeszników... Nie po­trzeba zdrowym lekarza, ale źle się mającym". Miłosierdzie jest niejako źródłem słabości Jezusowej, ale zarazem Jego potęgi. Wszystkie nasze cierpienia i boleści znajdują od­dźwięk w Sercu Jezusa, a wszystkie cuda są dziełem Jego współczującego Serca.

Gdy tłumy idą za Jezusem na pustynię, olśnione wdzię­kiem promieniującym z Jego osoby i wzniosłością Jego nauki, wtedy nieskończenie dobry Zbawiciel pamięta o nich, Serce Jego wzrusza się i usta wymawiają słowa,które tchną niewypowiedzianym współczuciem: „Misereor super turbam — Żal mi ludu". I w rękach swoichrozmnaża chleb, by nakarmić głodnych.

Jezus podąża wszędzie tam, dokądkolwiek Go wzywają, by leczyć i pocieszać. On sam doprowadza do spotkania, by mieć sposobność uczynienia cudu. Wdowa z Naim pła­cze. Jezus przychodzi, zatrzymuje się. Myśli o swej Matce Maryi i wnet Serce Jego wzrusza się, oddając wskrzeszone dziecko matce. Wdowa już nie płacze, a jeśli nawet płacze, są to łzy radości. Razem z nią cieszy się Serce Jezusowe.

Z jakąż czułością wypatrywały oczy Jezusa trędowatych, paralityków, ślepców, by ich uzdrowić i błogosławić im z miłością. A jeśli ci biedacy nie mogli do Niego dotrzeć, On sam opuszczał rzesze i szedł drogami, przy których leżeli ci nieszczęśliwi ludzie. Spoglądał na nich, wyciągał swe ręce i oni powstawali uzdrowieni na ciele i duszy.

Pamiętacie słowa paralityka przy Betsaidzie?... Panie, nie mam człowieka, który byłby moim przyjacielem. Jezus zbliża się do niego. Podaje mu swoją wszechmocną rękę, a Serce Jego wzrusza się i czyni cud.

Później na krzyżu rzucają Mu wyzwanie: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża". On jednak nie czyni cudu. Dla innych czynił to chętnie, dla siebie nie!

Setnik, córka Jaira, nowożeńcy z Kany Galilejskiej — cała Ewangelia, to cudowny pomnik Jezusowego współ­czucia!

Druga osoba Trójcy Sw., Słowo Boże, od chwili wcie­lenia nazywa się Jezusem. W naturze Jego istnieją uczucia. Jezus kocha, cierpi, współczuje i płacze jak my. Mówi językiem stworzeń, a żeby był nam podobny we wszyst­kim, prócz grzechu, posługuje się także mową łez. I czyni to nie tylko jako dziecko... „Cum autem benignitas, et humanitas apparuit Salvatoris nostri Dei". Miłość, miło­sierdzie, dobroć Jezusa są urzekające. Owa benignitas i humanitas, o których pisze św. Paweł, miały przyciągaćrzesze do Boskiego Serca. Czytajmy więcej Ewangelię,a może mniej książek ascetycznych. Potrzebny jest nierazkomentarz, ale komentarz nigdy nie zastąpi tekstu Ewan­gelii.

Czy uświadamiacie sobie niebiańską radość Maryi, gdy trzymając na kolanach Zbawiciela, który stał się Jej dzieckiem, uczy Go mówić i poprawia Jego wymowę? Podpowiada słowa Temu, który sam jest Słowem Bożym, które stało się ciałem. Językiem, jakiego nauczył się Jezus jak inne dzieci Nazaretu, językiem prostym, ludowym przemawia On do krewnych, sąsiadów i przyjaciół. Mowa Jego posiada akcent Galilejczyka. Pamiętamy, jak służąca rzekła do Piotra: „Bo i mowa twoja cię zdradza". Czy nie chciała przez to powiedzieć: Ty masz akcent swego Mistrza? Nawet w stylu, w sposobie wyrażania się Jezus pozostaje naszym Bratem, prawdziwym człowiekiem — verus homo — poddając wolę swoją pod prawidła i zwroty języka.

Jako Bóg — Syn Boży — Jezus wiedział wszystko. A mimo to, podobnie, jak my, zadawał pytania: „Za kogo ludzie mają Syna człowieczego?"... „Ile macie chlebów?"... „Kto się mnie dotknął?"

Ta prawda, że Jezus chciał posługiwać się ubogimi zda­niami mowy ludzkiej i wypowiadać swe Boskie myśli za pomocą utartych dźwięków, zachwyca i rozrzewnia. Czynił to nie tylko w tym celu, aby Go ludzie rozumieli, lecz i dlatego, że On również był człowiekiem... „Apparuit humanitas"... Jeśli — że tak powiem — strona Boska Jezusa nas odstrasza, to zbliżmy się z ufnością do tego, co ludzkie, nasze w Chrystusie! Chrystus jest tak bliski nam, tak bardzo ludzki. Ewangelia mówi wyraźnie i nie­jednokrotnie, że Jezus, prawdziwy Bóg-Człowiek płakał, tzn. płakał tak jak my, jak każdy człowiek. Oto mamy mowę najbardziej ludzką, którą człowiek przemawia w ko­lebce i przez którą schodząc do grobu, żegna się z bliskimi.

Nie ulega wątpliwości, że Boskie Dzieciątko płakało w żłóbku z głodu i chłodu, jak wszystkie niemowlęta. Maryja zaś, jak każda matka, ocierała te łzy pocałunkami swoimi. Podobnie, nie ulega to żadnej wątpliwości, chociaż Ewangelia o tym nie mówi, że Jezus płakał, gdy umierał Jego przybrany ojciec, pogrążając w żałobie Rodzinę Nazaretańską.

W Ewangelii znajdujemy wyraźną wiadomość o wzru­szeniu, jakiego doznał Zbawiciel na widok Jerozolimy, nad którą zbierały się już brzemienne chmury. Miały one zniszczyć miasto. Nie zdołał wtedy Jezus powstrzymać łez... „Flevit super illam"...

Ukazaliśmy tylko niektóre fragmenty Ewangelii, te, które akcentują benignitatem et humanitatem Zbawiciela świata. Zbliżmy się do Niego z ufnością i miłością w ser­cach.

Jezus, Król Miłości cz. 9: http://wezwanie.blogspot.com/2011/06/o-mateo-jezus-krol-miosci-jezus-w.html