Cuda i łaski Najśw. Serca Jezusowego

1/ W Warszawie, przy ul. Marszałkowskiej mieszkało małżeństwo M. Młody pan domu chorował na gruźlicę. W tym czasie pani M. dowiedziała się o żądaniu Chrystusa przeprowadzania intronizacji i zapragnęła ją uczynić. "Mieć Chrystusa za Głowę domu, za Przyjaciela, za Doradcę, co za szczęście!" - mówiła.

Ponieważ przybycie kapłana zaproszonego na ten obrzęd opóźniało się, zelatorka intronizacji odwiedzająca ten dom zachęciła, aby w tak poważnej sytuacji, gdy życie pana M. jest zagrożone, dokonać tego aktu zaraz, prywatnie.

Cała rodzina zebrała się w domu chorego, który zdaniem lekarzy mógł nie przeżyć nocy. Odmówiono akt poświęcenia Sercu Jezusa przed małym obrazkiem umieszczonym na ołtarzyku. Nie proszono o nic innego, tylko żeby Chrystus zapanował w tym domu.

Miłosierny Bóg szybko odpowiedział na bezinteresowność tej rodziny. Cóż się wydarzyło? Nazajutrz chory ku wielkiemu zdziwieniu wyzdrowiał całkowicie, odzyskał siły i wstał w łóżka.

Łaski duchowe, które otrzymał przewyższyły doczesne. Z oziębłego katolika stał się groliwym. Codziennie wraz z żoną odmawiał głośno modlitwy do Serca Pana Jezusa przed domowym ołtarzykiem, a w każdy pierwszy piątek przystępował do spowiedzi i Komunii św.

Rodzina ta odtąd żyła duchem intronizacji, duchem wiary i wdzięczności. Odczuwała także szczególne błogosławieństwo Boże na każdym kroku. Oto jak Pan Jezus nagradza tych, dla których dobra duchowe przedstawiają wartość najwyższą.

2/ Do sekretariatu przybiegł pewnego dnia młoda nauczycielka wołając: "Kilkumiesięczne dziecko kona, pięciu lekarzy nie może go uratować, rodzice są zrozpaczeni, chyba tego nie przeżyją. Co robić? Doradzono jej, że skoro zawiodły wszystkie ludzkie sposoby, trzeba tę sprawę powierzyć z ufnością Bogu. Dano jej książeczkę, obrazek Serca Pana Jezusa i polecono dokonać Intronizacji.

"Może to już za późno" - zawahała się. Pobiegła jednak do załamanej rodziny.

Na miejscu znalazła pięciu lekarzy próbujących ratować dziecko, ale na próżno, gdyż było konające. Z wielką wiarą zawiesiła obrazek nad jego łóżeczkiem i odczytała akt poświęcenia Sercu Bożemu.

Dziecko wyzdrowiało. Odtąd szczęśliwi rodzice z wielką wdzięcznością modlili się wspólnie przed obrazem wyrażającym miłość Jezusa i starali przekazywać innym swą wiarę, że Serce Jezusa jest pociechą wszystkich strapionych.


3/ Na ulicy Mokotowskiej w Warszawie mieszkało młode nałżeństwo. Mężczyzna był człowiekiem niewierzącym i nie zasługującym na zaufanie. Z tego powodu nie mógł znaleźć żadnej pracy. Styl jego życia pozostawiał wiele do życzenia. Również jego żona była kobietą lekkomyślną i nieodpowiedzialną. Matka młodej mężatki niepokoiła się bardzo o dalsze losy niepoważnego małżeństwa i modliła się, aby Pan Bóg podał jej sposób ratowania go. W tym czasie dowiedziała się o Dziele Intronizacji i postanowiła namówić córkę do poświęcenia się Sercu Pana Jezusa. Tymczasem córka zachorowała i lecząc się domowymi sposobami nabawiła się gangreny w gardle. Lekarze uznali jej stan za beznadziejny.

Na wiadomość o tym matka chorej poświęciła kupiony już obraz Serca Jezusowego, zawiesiła nad łóżkiem córki i skłoniła ją, aby razem dokonały intronizacji. Ku zdumieniu wszystkich następnego dnia chora wyzdrowiała.

Gdy potem przyszła do Sekretariatu Intronizacji, aby opowiedzieć o doznanej łasce, tak się wyraziła: "Kto by nie uznał, że moje uzdrowienie jest cudowne i że nie jest skutkiem Intronizacji, ten byłby bardzo zacofany".

Mąż uzdrowionej, gdy zobaczył niezwykłe uleczenie żony, doznał wewnętrznego wstrząsu. Nawrócił się, poszedł do spowiedzi i zmienił życie. Wkrótce otrzymał dobrą pracę. Od tej pory oboje żyli w zgodzie i po Bożemu.

4/ Pewnego dnia do Sekretariatu Intronizacji przyprowdzono kobietę znajdującą się w depresji po śmierci męża. Nie mogła ani jeść, ani spać, ani też płakać. Kiedy zaczęto opowiadać jej o Sercu Pana Jezusa po raz pierwszy rozpłakała się, a gdy dokonała Aktu Intronizacji w swoim domu pokój i radość zapanowały w jej duszy. "Już nie jestem sama - mówiła - Boski Przyjaciel jest ze mną".

5/ W domu przy ul. Belwederskiej w Warszawie leżał ciężko chory Francuz, który nie chciał pojednać się z Bogiem. Pomimo sprzeciwu z jego strony zawieszono nad jego łóżkiem obrazek Serca Pana Jezusa. Mimo woli spojrzenie chorego często padało na ten obrazek. Powoli tajemnica Bożej miłości do ludzi docierała do jego świadomości, a w jego duszy dokonywała się stopniowa przemiana. Na trzeci dzień sam poprosił, aby sprowadzić do niego księdza.

6/ Na Pradze w Warszawie pewien robotnik przez cały rok bezskutecznie szukał pracy. Gdy w jego rodzinie przeprowadzono Intronizację Serca Jezusowego następnego dnia otrzymał aż pięć ofert zatrudnienia.

(Opracowane w oparciu o fakty opisane w książce pt. "Intronizacja, czyli panowanie społeczne Najświętszego Serca Jezusa w rodzinach chrześcijańskich i narodzie", Warszawa 1939, druk: "Powściągliwość i Prawa" w Krakowie).

7/ W roku 1985 rodzina S. z Warszawy znajdowała się w trudnej sytuacji. Rodzice z trójką dzieci mieszkali w jednym pokoju, a kuchnię i łazienkę dzielili z innym lokatorem. Z tego powodu często dochodziło do kłótni między panem S. a współlokatorem. W tych warunkach okazało się, że państwo S. spowiedziają się czwartego dziecka. Chociaż matka nie brała pod uwagę innego rozwiązania niż jego urodzenie, to jednak martwiła się, że w pokoju nie będzie nawet miejsca na postawienie łóżeczka dla niemowlaka. Na domiar wszystkiego pan S. stracił pracę.

Tymczasem zbliżała się Uroczystość Chrystusa Króla. Sąsiadka znająca problemy państwa S. przyniosła im obraz Serca Pana Jezusa i namówiła, aby poświęcili się Bożemu Sercu, ogłosili Chrystusa Głową swojej rodziny i Jemu powierzyli swoje troski. W święto Chrystusa Króla uroczyście zawieszono obraz i odczytano Akt Poświęcenia, który następnie wszyscy członkowie rodziny podpisali. Odtąd każdy chętnie przychodził do tego sanktuarium domowego ze swymi kłopotami.

Na odpowiedź z nieba nie trzeba było długo czekać. W kilka dni później pan S. znalazł dobrą pracę.
Wkrótce współlokator otrzymał przydział mieszkania i wyprowadził się, a opuszczony przez niego duży pokój zajęła rodzina S.
Gdy pani S. urodziła syna mąż - przedttem niezadowolony z powiększania się rodziny - tak się ucieszył, że zdecydował się przeprosić teściową, z którą nie rozmawiał od kilku lat.

8/ Z książki O. Mateo: "Jezus, Król Miłości":

Pewna kobieta pragnęła dokonać Intronizacji Serca Pana Jezusa w swoim domu. Obawiała się jednak reakcji swojego męża, sekciarza, człowieka na wysokim stanowisku. Jednakże kapłan, którego radziła się w tej sprawie zachęcił ją, aby korzystając z okazji, że zbliżały się jej imieniny, wyjawiła swój zamiar mężowi i poprosiła o zgodę na Intronizację. Niespodziewanie człowiek ten nie sprzeciwił się i nawet obiecał swoją obecność. W ostatniej jednak chwili zabrakło mu odwagi i uroczystość odbyła się bez niego. Gdy jeszcze matka z dziećmi klęcząc modliła się o nawrócenie ojca ten wszedł do pokoju, spojrzał na obraz, lecz nie mógł znieść widoku Zbawiciela ukazującego swoje Serce i spościł oczy. Zawstydzony własnym tchórzostwem ponownie skierował wzrok na obraz i znowu doznał wstrząsającego wrażenia. Nie mogąc opanować wzruszenia wybiegł do ogrodu. Jednak tajemnicza siła spowodowała, że po chwili wrócił. Znowu spojrzał na obraz i na jego twarzy ponownie odmalował się wielkie wzruszenie. "Coście tu zrobili?" - zapytał. "Poświęciliśmy się Sercu Pana Jezusa i modlimy się o twoje nawrócenie" - padła odpowiedź. "Coście tu zrobili? Pytam, kto tu jest? Czuję czyjąś obecnośc, czuję Boga!" Upadł na kolana i zaczął płakać jak dziecko. Nawrócenie tego człowieka było całkowite. Nie tylko sam zwrócił się do Boga, ale stał się apostołem. Jeździł po wsiach głosząc nauki i przeprowadzając Intronizacje Serca Pana Jezusa. Organizował także liczne akcje charytatywne.

9/ Z książki "Jezus, Król Miłości":

Pewien członek loży masońskiej na skutek Intronizacji uczynionej przez swoją rodzinę, poszedł do spowiedzi. Na dowód szczerości swego nawrócenia wręczył kapłanowi dokument stwierdzający jego oddanie się szatanowi przed 50 laty.

10/ Z książki "Jezus, Król Miłości":

Inny, prezydent loży masońskiej, człowiek 68-letni, nawrócił się na skutek Intronizacji dokonanej przez jego córkę. Odbył pierwszą w życiu spowiedź, a potem zaprosił członków loży, aby byli świadkami jego pierwszej Komunii św. Następnie nawrócił dwóch swoich braci, którzy także przystąpili pierwszy raz do spowiedzi, jeden w 71, a drugi w 75 roku życia.

11/ Poniższe świadectwa pochodzą z czerwcowego numeru "Posłańca Serca Jezusowego" z 1932 roku i są dowodem na wielką skuteczność uciekania się do NSPJ w każdej sytuacji.


Cuda Bożego Serca w parafii,
która mu się poświęciła.

Istnieje specjalna obietnica Najśw. Serca Jezusowego dla tych rodzin, które się w szczególniejszy sposób pod jego miłościwe panowanie oddały przez tak zwaną intronizację, czyli poświęcenie rodziny. Dom, gdzie czcić będą obraz Serca mego, z błogosławieństwa zasłynie Bożego - tak mówi wspomniana obietnica. Doświadczenie pokazuje, że P. Jezus nie zacieśnia jej tylko do rodziny, złożonej z ojca, matki i dzieci, ale że gotów ją rozszerzyć na większe rodziny, jakiemi są parafje katolickie. W nich miejsce i obowiązki ojca i matki ma sprawować duszpasterz. W poprzednim zeszycie "Posłańca" czytaliśmy, jak Serce Boże przedziwnie odmieniło strasznie zaniedbaną parafię. I znowu otrzymaliśmy pismo z parafji Kiełczewice, potwierdzone przez jej duszpasterza, ks. Groszka, z którego każdy zobaczyć może, jakie wprost cuda działa najmiłościwsze Serce Jezusa. Ale niech sam list opowiada dzieła dobroci Zbawiciela naszego:

Dnia l września 1929 r. parafia nasza została poświęcona Sercu Pana Jezusa i od tego czasu to Serce Boże zlewa na nas obfite łaski... okazując w szczególniejszy sposób swoją dobroć i miłosierdzie.
Wielu zatwardziałych grzeszników, nie uczęszczających przez długie lata do kościoła, nawróciło się. Jeden z nich obecnie często przystępuje do Komunii św. i jest gorliwym katolikiem. Inny przeszło 20 lat gorszył swe otoczenie złym życiem, wydalił żonę z domu, był postrachem dla sąsiadów, jednak zwrócił się do Boga. Gdy ciężko zachorował i coraz gorzej się czuł, raz we śnie dał mu Pan Jezus poznać swą miłość dla grzeszników. Rozrzewniony i skruszony zapragnął spowiedzi i odbył ją z wielkim żalem; po niej żył jeszcze pół roku, bardzo cierpiąc z zupełnem poddaniem się woli Bożej i w duchu pokuty za swoje grzechy. Budował całą wieś swoim szczerym nawróceniem, dawane zgorszenia naprawił publicznie, z żoną się pogodził, dzieciom, na które był zagniewany, wszystko przebaczył. W takiem budującym usposobieniu, ciągle się modląc, życie zakończył. Inny jeszcze, 90-letni staruszek, gdy mu rodzina zwracała uwagę, by się nie męczył dłuższą modlitwą, odpowiadał, że nie opuści codziennego odmawiania różańca aż do śmierci, by wynagrodzić zaniedbania przeszłego życia.

Dzieło Intronizacji przynosi błogie owoce: pewien ojciec rodziny poprawił się do niepoznania. Inny, młody, umierając na suchoty, z rozpaczą zostawiał żonę z trojgiem drobnych dzieci. Po uczynionej intronizacji pełnie się uspokoił i powiedział: Przedtem tak mię to dręczyło, że muszę umierać, a teraz taki mam spokój w duszy, zgadzam się zupełnie z wolą Bożą, tak, że choćby mi Pan Bóg dał do wyboru życie lub śmierć, to bym wybrał tylko to, co Bóg chce; umieram spokojny, to dzieci zostawiam pod opieką Serca Jezusa. Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa dziękuje za cudowne uzdrowienie swoje Stanisław Bień. Starszy to człowiek, słaby, kaszlący; zaziębił się mocno w początku kwietnia 1930 r. Lekarze stwierdzili zapalenie stawów i gruźlicę; utworzył się też bolesny wrzód w piersi; lekarstwa przepisane ulgi nie przynosiły. W maju żona wezwała felczera do opatrzenia rany w piersi chorego, a ten radził jej nie wydawać pieniędzy na lekarstwa, lecz schować je już na pogrzeb. Widząc beznadziejny stan męża, udała się z nim żona w czerwcu do miasta do specjalisty chorób płucnych, który po zbadaniu chorego oburzył się, mówiąc: Coście mi trupa przywieźli, człowiek ten nie jest do wyleczenia, już do domu żywego go nie dowieziecie. Lekarstw żadnych nie przepisał, tylko zalecił środki ostrożności dla otoczenia i dezynfekcję całego domu zaraz po śmierci chorego. Chory przyjął Ostatnie Sakramenty św., jednak czuł wewnętrznie, że jeśli się uda o pomoc do Serca Pana Jezusa, przez przyczynę Matki Boskiej Różańcowej, to wyzdrowieje. Sam odmawiał różaniec w tej intencji i innych prosił o modlitwę, zwłaszcza członków Kół Różańcowych. Od tego czasu czuł się coraz lepiej, a przed 16 lipca już chodził; w sierpniu grabił kłosy, a w jesieni orał, siał i młócił zboże. Obecnie już drugi rok mija, jak pracuje normalnie około gospodarstwa. Stanisław Bień wypełnia swoje zobowiązanie podziękowania publicznego w Posłańcu Serca Jezusowego za tak wielką łaskę, otrzymaną przez pośrednictwo Matki Boskiej Różańcowej. Również cudownie uzdrowiony został pięcioletni chłopczyna, Władzio Dziubak. Ciężko i długo chorował na nerki i lekarze oświadczyli, że już nie ma nadziei wyleczenia go. Udali się rodzice z ufnością i gorącą prośbą do Boskiego Lekarza, a w czasie, gdy się odprawiała za dziecko Msza św., rodzina zebrana oczekiwała zaś już chwili śmierci, chłopczyk nagle usiadł sam i zażądał posiłku. W krótkim czasie przyszedł do sił, minęło już półtora roku, a jest zupełnie zdrów i czerstwy. . .
Chwała i uwielbienie, miłość i dziękczynienie niech Najsł. Sercu Jezusowemu za te wszystkie łaski.

12/ Ciężko chory... nie chciał księdza

SADOWNE: Siostrzeniec mój chorował na gruźlicę, nie myśląc o rychłej śmierci, ani o Panu Bogu. Proponowaną mu spowiedź odrzucił jak również wzbraniała mu matka. Będąc u chorego w tej wiosce, Ks. Proboszcz wstąpił go odwiedzić i wtenczas namówił go do wyspowiadania się, mówiąc mu, że jeżeli będzie się czuł gorzej, to przyjedzie drugi raz z Panem Bogiem. Lecz chory, chociaż o wiele gorzej się czuł, nie chciał księdza. Bardzo tym zmartwiona, udałam się do mego spowiednika, który radził mi być cierpliwą, modlić się i odprawiać nowenny w jego intencji. Zamówiłam więc Mszę św. do św. Teresy z dwukrotną nowenną, w czasie której specjalnie na ołtarzu paliły się świece. Odmówiłam dwa razy nowennę do Serca Jezusa, osiem do Matki Boskiej i nowennę do św. Antoniego. Następnie odmówiłam 18 razy litanię do Wszystkich Świętych, odbyłam spowiedź w jego intencji, wysłuchałam 18 Mszy św., podczas których przyjmowałam Pana Jezusa ze łzami w oczach. Odprawiając te nowenny zaznaczyłam, że jeżeli chory nawróci się ogłoszę publicznie w "Posłańcu". Po tym wszystkim chory sam zażądał księdza, odbył spowiedź i przyjął Pana Jezusa. Przed śmiercią był bardzo zadowolony ze spowiedzi. Po długich cierpieniach 20-letni siostrzeniec zasnął w Panu. Zawdzięczam to Najsł. Sercu Jezusowemu, za co Mu dzięki składam, przesyłając 7 zł na ofiarę.
Helena Ogonowska.
Potw.: Ks. Józef Makarewicz, proboszcz.

13/ Ciężki, uporczywy ischias

MAGDALENKA: Zachorowałam, na bardzo ciężki i uporczywy ischias, który obezwładnił mi nogę i leżałam przeszło trzy miesiące. Ponieważ jestem w podeszłym wieku, zdawało się, że to coś chronicznego, rodzaj paraliżu. Przyjąwszy Sakramenty św., rozpoczęłam nowennę do Najsł. Serca Jezusowego za przyczyną Matki Boskiej Niepokalanej i bł. Andrzeja Boboli,. który mnie już raz cudownie wspomógł. Dołączyłam również prośbę o zdrowie dla dwóch osób, równocześnie chorujących, jedna prawie beznadziejnie. Otóż w dzień Wigilii Bożego Narodzenia mogłam już wstać i siedzieć przy wspólnym stole, również osoby, za które modliłam się, zostały uzdrowione. Za ten cud miłosierdzia Bożego i za wstawiennictwo Matki Najśw., oraz bł. Andrzeja Boboli, wołam z głębi serca, przepełnionego wdzięcznością: Wielbi dusza moja Pana! Posyłam na ofiarę 5 zł.
Magdalena Komorowska
Potw.: Ks. Antoni Lempatry.

14/ Za szybkie wyleczenie z choroby zakaźnej

LWÓW: 5 lutego, t. j, w pierwszy piątek, zapadł synek nasz Janek na poważną chorobę zakaźną. Obawiając się komplikacji i ciężkiego przebiegu, ofiarowałam go opiece Serca Jezusowego i nie zawiodło to Serce Jezusowe, które jest hojne dla wszystkich, którzy Je wzywają. Trzeciego dnia choroby temperatura poczęła spadać i przebieg tejże był nadspodziewanie lekki. Za co stokrotne dzięki składam temu Boskiemu Lekarzowi. Prosząc nadal, by otoczył nas swą łaską i opieką, składam ofiarę 20 zł.
Janina x. hr. Moysów
Potw.: Ks. Włodz. Konopka T. J.

15/ Za uratowanie od śmierci

SKOLE: Sercem przepełnionem wdzięcznością, ślę Najśw. Sercu Pana
Jezusa gorące podziękowanie za uratowanie mojej córki od śmierci. Dnia
14 listopada 1931 r. zachorowała na szkarlatynę, a ponieważ jest już starszą, więc bardzo ciężko przechodziła tę chorobę, tym bardziej, że nastąpiły komplikacje, jak róża na całej twarzy i głowie, oraz wrzód za uchem. Trzy tygodnie chora walczyła ze śmiercią, gdyż gorączka stale była 40 stopni. Kiedy już lekarz odstąpił od leczenia, zaprosiłam księdza z tym najlepszym lekarzem, P. Jezusem, i na drugi dzień odwiozłam córkę do szpitala do Lwowa.
W szpitalu leżała córka moja pięć tygodni, gdzie przechodziła operację wrzodu za uchem. W tym ciężkiem strapieniu modliłam się gorąco do Serca Jezusowego, błagałam Matkę Niepokalaną, by się raczyła wstawić do Syna swego, również poleciłam ją św. Antoniemu i św. Tereni, obiecując, że, jak córka moja wyzdrowieje, ogłoszę w "Posłańcu". I nie zawiodłam się. W grudniu córka wróciła ze szpitala, wyleczona z tej ciężkiej choroby i dzisiaj już pracuje, za co składam Sercu Jezusowemu, Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, św. Antoniemu i św. Tereni gorące podziękowanie za tak wielką łaskę z serdeczną prośbą o dalszą opiekę nad moją córką i zasyłam ofiarę 5 zł.
Julja Szajnerowa.
Potw.: Ks. Józef Lachcic, proboszcz

16/ Zabiegi lekarskie nie pomagały

WOLA BLIŻSZA: Z końcem sierpnia zachorowałam bardzo ciężko na tyfus brzuszny. Trawiona ciężką gorączką, leżałam bez nadziei. Ponieważ zabiegi lekarskie nie pomagały, udałam się do Bożego Serca. Po odprawieniu Mszy św. o zdrowie, jeżeli taka wola Boża, albo o odpuszczenie grzechów i o śmierć szczęśliwą, z tym przyrzeczeniem, że gdy zostanę przy życiu ogłoszę to publicznie w "Posłańcu", zdałam się zupełnie na wolę Bożą i po odprawieniu równocześnie w Krakowie dwóch Mszy św., zamówionych przez moją siostrę przed Matką Bożą cudowną, niebezpieczeństwo śmierci minęło; chociaż jeszcze dłuższy czas poleżałam, pomału zaczęłam do zdrowia przychodzić. Lecz że spóźniłam się z podziękowaniem dla pewnej okoliczności, moje zdrowie znacznie się pogorszyło. Przeto wywiązując się z przyrzeczenia, składam Bożemu Sercu najgorętsze podziękowanie.
Aniela Szubart
Potw.: Ks. Franc. Bardzik.

17/ Niezdolna do jakiejkolwiek pracy

HORTSŁAWICE: Przez kilka lat byłam osłabiona tak, że niezdolną byłam do żadnej pracy i przechodziłam operację ślepej kiszki i inne cieżkie dolegliwości. Modliłam się o zdrowie i tak zżyłam się z tą słabością, że i modlić się o zdrowie przestawałam i za jakiś czas znowu przychodziła tęsknota za zdrowiem i znów modlitwy odnawiałam i tak do roku 1931. Na święto Matki Bożej Gromnicznej w kościele tak mi było przykro, że matka moja już 62 letnia, tak musi pracować i tak gorąco ze łzami się modliłam żebym choć mogła w domu obowiązki wypełniać i od tego czasu jestem zdrowa, że nie tylko w domu pracuję, ale i w ogrodzie małemi chwilami. Niech będzie cześć i chwała Sercu Jezusa i Niepokalanej Matce Jego, wywiązując się z obietnicy podziękowania, składam ofiarę 2 zł na kościół Serca Jezusa i za inną łaskę materjalną 2 zł na chleb św. Antoniego.
Katarzyna Całkowa

18/ Uzdrowioną z dwukrotnego zapalenia opłucnej

RUDKI: W r. 1931 zachorowałam ciężko na zapalenie opłucnej. Bojąc się złych skutków, jakie ta choroba pociąga za sobą, blagajam Najśw. Serce Jezusa o zdrowie, z obietnicą, że jeżeli wyzdrowieję, ogłoszę publicznie, to w "Posłańcu". Boskie Serce Jezusa raczyło wysłuchać niegodnej prośby mojej ale ja obietnicy swej przez opieszałość, nie dotrzymałam. I oto powtórnie w styczniu 1932 r. zachorowałem na grypę i zapalenie opłucnej. Zwróciłam się jeszcze z większą ufnością do Najśw. Serca Jezusowego i nie zawiodłam się, bo już przy końcu marca zaczęto mi zdrowie wracać. Za te i wiele innych łask dziękuję publicznie Najśw. Sercu Jezusa, Matuchnie Niepokalanej i św. Józefowi.
S. Irena,

19/ Doktorzy nie robili nadziei, by mógł żyć

WARSZAWA: W przeszłym roku mąż mój zachorował bardzo na serce tak, że lekarze nie robili nadziei, by mógł żyć, tak źle się czuł, że prawie nie mógł chodzić. Ja sobie powiedziałam, że doktorzy swoje, a ja swoje. Zaczęłam modlić się do Nasł. Serca Jezusowego, dawać do picia wodę z Lourdes, i gdy w parę tygodni mąż mój poszedł do doktora, ten przy badaniu znalazł ogromne polepszenie, i to polepszenie było coraz widoczniejsze tak, że doktorzy nie wiedzieli wprost, czem to objaśnić. Dawałam też na Mszę św. do Matki Boskiej Kodeńskiej i obiecałam, że ogłoszę w "Posłańcu", jeśli się zdrowie mego męża poprawi, co też teraz czynię, dziękując Najsł. Sercu Jezusowemu za uzdrowienie mego męża. Modliłam się tak, jak Pan Jezus przykazał z wiarą i ufnością i modlitwy moje w swem wielkiem miłosierdziu wysłuchał.
J.P.


Zachęcamy do poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu i dawania świadectwa o otrzymanych łaskach oraz do przedstawiania próśb.