30/ Czytanki na czerwiec: Jezus potrzebuje apostołów

Być czcicielem Najśw. Serca Jezusa, to wielka sprawa. Ale być apostołem nabożeństwa Bożego Serca, to specjal­ne zaangażowanie się w świętą służbę.
Czciciel Bożego Serca przez różne akty czci, miłości i wynagrodzenia sprawia dużo radości Bożemu Sercu. Apostoł stara się, aby i inni czynili to samo, aby Jezus był kochany i czczony przez szerokie rzesze.
Jezus, chcąc zachęcić swoich czcicieli do apostolstwa, daje im taką przepiękną obietnicę: „Imiona tych, którzy szerzą to nabożeństwo, zapisane będą w moim Sercu i nikt ich nie wymaże".
Być zapisanym w Bożym Sercu oznacza niechybnie - być zaliczonym do Jego najukochańszych uczniów, do tych, którzy mają zapewnione niebo.
Oczywiście ta obietnica odnosi się nie tylko do kap­łanów, głoszących cześć Bożego Serca z ambony, odnosi się do wszystkich, a więc i do osób świeckich. I nie ma tu żadnych ograniczeń. Na każdym miejscu i w każdym czasie można to nabożeństwo propagować.
Pewien człowiek zajmował się sprzedażą koszyków. Wędrował od wioski do wioski, zatrzymywał się na uliczkach mniejszych miast i oferował swój towar do nabycia. Ale gdy zgromadziła się przy nim większa grupka ludzi, przerywał sprzedawanie i mówił o nabożeń­stwie do Bożego Serca, zachęcając zwłaszcza do ofiaro­wania się rodzin Bożemu Sercu. Jego proste, szczere słowa trafiały do wielu serc i sprawiły, że istotnie wiele rodzin poświęciło się Bożemu Sercu.
Apostolstwo nabożeństwa do Bożego Serca można pełnić w najróżniejszy sposób. Oczywiście zawsze najważ­niejsze będzie apostolstwo dobrego przykładu. Ale i dob­rym, mądrym słowem dużo można osiągnąć. Znamy na pewno ludzi bardzo dobrych, którzy, jednak, o nabożeńs­twie do Bożego Serca niewiele wiedzą. Spróbujmy im coś o tym nabożeństwie powiedzieć. Jeżeli uczęszczaliśmy na nabożeństwa w tym miesiącu, to przecież bardzo dużo możemy innym na ten temat przekazać.
Zachęćmy ich do praktykowania pierwszych piątków miesiąca, do poświecenia swojej rodziny Bożemu Sercu...
Wśród naszych znajomych może też niemało znajdzie się ludzi religijnie obojętnych, zaniedbanych. Najlepiej by było z takimi najpierw bliżej się zaprzyjaźnić, zyskać ich zaufanie. Potem naprowadzać rozmowy na tematy religij­ne, wyjaśnić im różne wątpliwości, przedstawić koniecz­ność zachowania wszystkich przykazań Bożych, obowią­zek uczestniczenia w niedzielnej Mszy św., dać im do przeczytania jakąś dobrą książkę.
I wreszcie każdy chyba z nas wie o jakimś człowieku, który w ogóle nie praktykuje. Nazywa się może jeszcze katolikiem, ale żyje, jakby nie było ani Boga, ani duszy. Uważać go za straconego? I za takich Chrystus umierał. Módlmy się za niego gorąco. Przy okazji powiedzmy mu jakieś dobre słowo. Czuwajmy, aby i ten syn marnotraw­ny nie umarł bez sakramentów świętych.
Kończy się miesiąc czerwiec, kończą się nasze wspólne modły w kościele. Ale nie może, nie powinno się skończyć nasze osobiste nabożeństwo do Najśw. Serca Jezusa.
W kończącym się miesiącu otrzymaliśmy od Boga dużo natchnień. Zrobiliśmy dużo dobrych postanowień. Ali postanowienie apostolstwa niech każdy potraktuji bardzo poważnie. Jezus, nasz Zbawiciel bardzo na na liczy.
Odważne wyzwanie
Pani Anna, czcicielka Bożego Serca, od dawna znała pana Mieczysława, bo oboje pracowali w jednej firmie Wydawało się jej, że jest on pod każdym względen człowiekiem bez zarzutu. Tymczasem ku swemu zdziwię niu, odkryła w dłuższej rozmowie, że ten dobry znajom jest katolikiem tylko z metryki, jest zupełnie nieprak tykującym. Usiłowała go przekonywać różnymi argu mentami, ale bez żadnego skutku.
Licząc na ingerencję Bożą, rzuciła mu odważnie wy zwanie:
-     Zobaczy pan, że będzie się pan musiał nawrócić.
-     No, zobaczymy, odpowiedział Mieczysław z szyderczym uśmiechem.
Gorliwa katoliczka natychmiast rozpoczęła dziewię piątków, prosząc Boże Serce o nadzwyczajną łaskę dla niedowiarka. Dużo modliła się z wielką ufnością. Po zakończeniu pierwszej serii Komunii pierwszopiątkowych, rozpoczęła drugą.
Spotkawszy potem przypadkowo Mieczysława na ulicy, zagadnęła go:
-     A więc jak? Nie nawrócił się pan jeszcze?
-     Owszem, nawróciłem się. Zwyciężyła pani. Nie jestem tym, kim byłem. Otrzymałem od Boga wielką łaskę, wyspowiadałem się, przyjąłem Komunię św., nawróciłem się.
-     To świetnie, bardzo się cieszę. A wiec miałam rację, byłam pewna zwycięstwa.
-     Tak, ale jestem bardzo ciekaw, zapytał nawrócony, jak pani to zrobiła, żebym ja mógł otrzymać tę łaskę odBoga?
-     Chętnie zdradzę panu tajemnicę. Przystąpiłam przez dziewięć piątków miesiąca do Komunii św. i bardzo prosiłam Miłosierdzie Boże o łaskę dla pana. Teraz bar­dzo się raduję, że jest pan już praktykującym katolikiem.Niech pan takim zostanie na zawsze.
-     Niech Bóg wynagrodzi pani to, co pani dla mnie zrobiła, zakończył nawrócony.
Wiązanka: Ofiaruję swoje modlitwy i Komunie św. w intencji jakiegoś znanego mi grzesznika.
l
BIBLIOGRAFIA
G. Tomaselli: II sacro Cuore, Salesiani, Messina 1959.
G. Ferrini: Giugno al Cuore di Gesu, Edizioni Francescane, Ravenna 1982.
M. Crawley- Boevey: Oblicze miłości. Karmelici, Kraków 1966.
J. V. Bainvel: Kult Bożego Serca. Jezuici, Kraków 1934.

Źródło: Ks. Kazimierz Pietrzyk SDB, Serce Jezusa wszelkiej chwały najgodniejsze, Czytanki na miesiąc czerwiec, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1993.