28/ Czytanki na czerwiec: Jezus oczekuje naszej gorliwości

W księdze Apokalipsy czytamy, jak to Jezus czyni wyrzuty biskupowi Laodycei, który zaniedbał się w służ­bie Bożej. „Znam twoje czyny - mówi mu - że nie jesteś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący. A tak, skoro jesteś letni, chce cię wyrzucić z mych ust" (Ap 3,15).
Wynika z tego, że Bóg woli serce zimne niż letnie. Może dlatego, że człowiek oziębły łatwiej uprzytomni sobie pod wpływem jakiegoś wydarzenia nędzny stan swej duszy i nawraca się do miłowania Boga. A człowiek letniego ser­ca zwykle takim zostaje do końca.
Między obietnicami, jakie otrzymaliśmy od Zbawicie­la, jest również taka: „Serca letnie staną się gorące".
Zastanówmy się przez chwilę, co to jest ta letniość.
Jest to jakaś opieszałość w czynieniu dobra. Niedbałość w unikaniu zła, a więc zaniedbywanie obowiązków życia chrześcijańskiego.
Takim letnim jest ten, kto z lenistwa opuszcza pacierze, modli się z roztargnieniem, odkłada na dzień następny dobry uczynek, który należałoby tego dnia wykonać, nie idzie za dobrymi natchnieniami. Człowiek letniego serca nie dba o postęp duchowy, popełnia bezmyślnie sporo grzechów powszednich i nie wysila się, aby się z nich poprawić.
Letniość sama w sobie nie jest grzechem ciężkim, jednak w jakiś sposób prowadzi do grzechu ciężkiego, ponieważ osłabia wolę, czyni ją bezsilną wobec większych pokus. Zezwalając na grzechy powszednie, dusza znaj­duje się jakby na pochyłości, z której nietrudno stoczyć się w grzech ciężki. „Kto ma za nic rzeczy małe, wnet upadnie" (Ekl 1,19).
Zauważmy, że letniość, to nie to samo, co tzw. oschłość ducha, którą przeżywają nierzadko ludzie święci. Oschłość ducha polega na tym, że dusza nie doświadcza żadnych radości duchowych, czuje niechęć do modlitwy, do spełniania dobrych uczynków, nie zaniedbuje się jednak, chce podobać się Bogu we wszystkim, unika nawet najmniejszych uchybień. Ten stan oschłości, nie tylko nie zasmuca Boga, ale wręcz przeciwnie, oddaje Mu chwałę. Prowadzi duszę na wyższy stopień doskonałości, odrywając ją od ziemskich upodobań.
Trzeba podkreślić, że nabożeństwo do Bożego Serca jest najskuteczniejszym środkiem dojścia do gorliwości. Ci, którzy nie starają się być gorliwymi katolikami, nie mogą się uważać za prawdziwych czcicieli Bożego Serca.
Co należałoby zrobić, aby pozbyć się letniości i dojść do gorliwości, której od nas Jezus oczekuje.
Należałoby:
- Wystrzegać się nawet najmniejszych grzechów. Gdy by się zdarzyło jakieś uchybienie, natychmiast prosić Je­zusa o przebaczenie.
    -     Nie opuszczać swojej zwyczajnej modlitwy, nie ule­gać dobrowolnym roztargnieniem.
-     Codziennie ofiarować Jezusowi jakieś choćby małe umartwienie.
Gorliwość Indianina
Pewien Indianin, imieniem Cipra, nawróciwszy się z pogaństwa, stal się gorliwym czcicielem Bożego Serca, W czasie niebezpiecznej pracy skaleczył sobie rękę. Udał się w daleką drogę do lekarza. Ten zobaczywszy ranę, powiedział mu, aby się u niego zatrzymał, aż do zagojenia rany, ponieważ grozi mu gangrena. Na to Indianin odpowiedział:
-     Cipra nie może się tu zatrzymać, bo jutro będzie pierwszy piątek i Cipra musi przyjąć Komunię św. Potem Cipra przyjdzie.
-     Lecz potem - tłumaczył lekarz - może się rozwinąć infekcja i będę musiał odciąć ci rękę.
-     Dobrze, odetniecie mi rękę, ale nigdy się to nie stanie, aby Cipra opuścił Komunię św. w dniu Bożego Serca.
Wrócił więc Cipra do misji, wraz z innymi wiernymi uczcił Boże Serce Komunią św., potem znowu podjął długą podróż do lekarza. Zobaczywszy ranę, lekarz zawołał:
-   Czy ja tobie nie mówiłem, żebyś został? Rozwinęła się gangrena i teraz będę musiał odciąć ci trzy palce.
Na to dzielny Cipra odpowiedział:
- No trudno, jak trzeba, to trzeba. Niech i to będzie dla miłości Bożego Serca.
Odważnie zniósł amputację, zadowolony w duchu, że jednak mógł przyjąć Komunie św. w pierwszy piątek miesiąca.
Jaka wspaniała lekcja gorliwości dla wielu letnich chrześcijan w Europie.
Wiązanka: Dla uczczenia Bożego Serca zrobić jakieś małe umartwienie  w jedzeniu.