24/ Czytanki na czerwiec: Jezus każe nam żyć wiarą

Święty Mateusz przytacza w swojej Ewangelii takie wy­darzenie:
„Do Jezusa zbliżył się człowiek i, padając przed nim na kolana, prosił: «Panie, zmiłuj się nad moim synem. Jest epileptykiem i bardzo cierpi, bo często wpada w ogień i w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić". Na to Jezus odrzekł: «O plemię niewierne i przewrotne. Dopóki jeszcze mam być z wami. Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie mi go tutaj».
Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od tej pory chłopiec odzyskał zdrowie. Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: «Dlaczego my nie mogliśmy go wypedzić?» On im rzekł: «Z powodu waszej małej wiary. Bo zaprawdę powiadam wam. Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was»" (Mt 17,14-20),
Czytaliśmy w poprzedniej czylance słowa św. Pawła: "Teraz trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, a miłość jest z nich największą". Jest największa, bo nadziei ani wiary w niebie już nie będzie, a miłość trwać będzie przez całą wieczność. To jest prawda. Ale wiara wyprzedza miłość. Wiara jest fundamentem wszystkich cnót.
Wiara jest cnotą Boską. Otrzymujemy ją w zarodku na chrzcie świętym i mamy obowiązek rozwijać ją w ciągu całego życia przez poznawanie prawd Bożych, przez mo­dlitwy i dobre uczynki.
Wiara jest przewodniczką chrześcijanina, ponieważ, jak mówi św. Jakub: "Sprawiedliwy z wiary żyje i bez wiary niepodobna się Bogu podobać".
Duch wiary aktualizuje tę cnolę w życiu praktycznym. To znaczy, nie powinniśmy zadowalać się tym. że wierzy­my w Boga, w Chrystusa, w Kościół, ale cale nasze życie powinniśmy poddać nadprzyrodzonemu światłu. I sza­tan również wierzy, ale ta wiara nic mu nie daje.
Kto żyje wiarą, jest jak człowiek, któremu w czasie nocnego marszu przyświeca jasna pochodnia. Wie gdzie stąpać, nie potyka się. Niewierzący i ten, który nie kieruje się wiarą, podobny jest do ślepca, który idzie po omacku.
W próbach życiowych jest przygnębiony, lub nawet popada w rozpacz. Nie raduje się wielkim celem dla którego został stworzony: nadzieją szczęścia wiecz­nego.
Wiara jest balsamem, który uzdrawia rany, osładza pobyt na tej łez dolinie, czyni życie zasługującym.
Ludzi żyjących wiarą moglibyśmy porównać do tych, którzy w czasie letnich upałów przebywają w wysokich górach, cieszą się czystym, chłodnym powietrzem, pod­czas, gdy na dole ludzie muszą znosić męczący upał
Wiara jest darem Bożym, dlatego powinniśmy za nią Panu Bogu dziękować. Wiara bywa różna. Nasza wiara powinna być silna, aby przynosiła obfite owoce. Żyjmy zawsze pełnią wiary, żeby Chrystus nie musiał zwrócić się do nas z wyrzutem: „Gdzie jest wiara wasza?".
W modlitwie silna wiara sprawia, że łatwiej otrzymuje­my to, o co prosimy, przy założeniu, że nasze pragnienia zgodne są z wolą Bożą.
W cierpieniu silna wiara pozwala nam ufać, że mimo wszystko Bóg jest naszym najlepszym, miłującym Ojcem, dopuszcza na nas cierpienia, aby nas oderwać od rzeczy ziemskich, oczyścić i wzbogacić w zasługi.
Żywa wiara przypomina nam, że Bóg jest wszędzie obecny, że nas widzi, kocha, o nas myśli, zna nasze pragnienia i ma dla nas przygotowaną wieczną nagrodę. Ta świadomość skłania nas do wzajemnej miłości dla naszego największego Dobroczyńcy.
Żywa wiara skłania nas do korzystania z każdej okazji do pełnienia dobrych uczynków, jak np. materialna po­moc biednym, uprzejmość nawet dla człowieka nieokrzesanego, milczenie w odpowiedzi na obrazę, zrezyg­nowanie z jakiejś przyjemności.
Żywa wiara nakazuje nam pełne czci zachowanie się w kościele, gdzie nasz Zbawiciel, żywy i prawdziwy Bóg  przebywa niewidoczny dla naszych oczu, adorowany przez aniołów.
Często dziękujmy Bogu za skarb wiary.
Straciła wiarę
Wiara człowieka, jej siła, czy jej słabość zależy w du­żym stopniu od cnoty czystości. Posłuchajmy opowiada­nia jednego kapłana na ten temat.
„Zachodząc dosyć często w sprawach parafialnych do pewnej rodziny, spotykałem tam czasem jedną kobietę, która mnie zaintrygowała. Była zawsze elegancko ubrana w coraz to nowe suknie, jej spojrzenie było ponure. Spróbowałem ją zagadnąć:
Czy pani równie pilnie troszczy się o duszę, jak o ciało i stroje?
-     Co mam przez to rozumieć?
-     No, zwyczajnie, czy pani uczęszcza do kościoła, do spowiedzi.
-   Zmieńmy temat, nie mówmy o tych rzeczach. Nie ustąpiłem jednak i pytałem dalej.
-     Zdaje się, że nie korzysta pani ze spowiedzi. Czy zawsze tak było?
-     Do dwudziestego roku życia chodziłam do spowie­dzi, potem przestałam i już nigdy spowiadać się nie będę.
     - Czy by to znaczyło, że straciła pani wiarę?
     - Tak właśnie, straciłam wiarę.
-     Pozwoli pani, że postawię pani jeszcze jedno pytanie.Czy utrata wiary nastąpiła w tym samym czasie, gdy straciła pani czystość?
-     Kończmy tę rozmowę - powiedziała - i zdener­wowana opuściła mieszkanie.
Obecna przy tej rozmowie starsza pani potwierdziła moje przypuszczenie: Ta kobieta przed osiemnastu laty zabrała męża sąsiadce.
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają" (Mt 5,8).
Wiązanka: Przeczytam jakąś książkę religijną, aby pogłębić swoją wiarę.