17/ Czytanki na czerwiec: Nadużywanie Bożego Miłosierdzia

Ostatnio mówiliśmy o Bożym miłosierdziu. Dziś za­stanowimy się nad prawdą o Bożej sprawiedliwości. Rozważanie o Bożym miłosierdziu jest oczywiście rados­ne i pocieszające. Zastanawianie się nad sprawiedliwością Bożą, aczkolwiek nie tak miłe, może być pożyteczniejsze. Niestety, ludzie dosyć często nadużywają Bożego miło­sierdzia.
Nie wolno wątpić w darowanie nawet wielu ciężkich grzechów, bo uwłaczałoby to dobroci Serca Jezusa. Ale też nie należy zapominać o Bożej sprawiedliwości, która często zwleka z ukaraniem, lecz niepoprawnego na pewno ukarze, jeśli nie w tym, to w przyszłym życiu.
Niektórzy mówią: „Jezus jest dobry, jest miłosiernym Ojcem. Popełnię ten grzech, a potem się wyspowiadam. Na pewno mi daruje. Tyle miłosierdzia okazał mi w prze­szłości, spodziewam się, że nie odmówi mi i w przyszło­ści".
Św. Alfons, jakby w odpowiedzi na takie rozumowanie pisze: „Nie zasługuje na miłosierdzie Boże, kto posługuje się Jego miłosierdziem dla obrażania Go. Kto obraża Bożą sprawiedliwość, może się uciec do Bożego miłosier­dzia. Ale kto obraża Boże miłosierdzie, do kogo się zwróci?"
A św. Augustyn pisze: „Bóg obiecuje przebaczenie i chętnie przebacza duszy, pragnącej zerwać z grzechem. Ale kto grzeszy, licząc na dobroć Bożą, ten nie jest pokutującym synem marnotrawnym, lecz szydercą, naigrawającym się z Boga".
Nie po to okazał nam Pan miłosierdzie, abyśmy Go dalej obrażali ale po to, aby nam dać czas na pokutę.
Gdyby Bóg zawsze tolerował grzesznika, nikt nie do­stałby się do piekła, a przecież wiemy, że wiele dusz tam trafia.
Kto nadużywa Bożego miłosierdzia, niech się boi, że ostatecznie będzie przez Boga opuszczony: Albo umrze nagle w grzechu, albo, pozbawiony hojniejszej łaski Bożej, nie będzie miał siły porzucić złej drogi i pozosta­nie w swoim zaślepieniu i zatwardziałości serca.
Zatwardziały grzesznik podobny jest do tej winnicy bez muru i bez płotu, o której mówi Bóg przez proroka Izajasza: „Zburzę mur i płot i winnica zostanie spus­toszona". Bóg zburzy płot bojażni Bożej, wyrzutów su­mienia i światło rozumu, i wtedy człowiek nie oprze się żadnym występkom. Opuszczony przez Boga grzesznik gardzi napomnienia­mi, pokojem serca, niebem, szuka tylko zadowolenia zmysłów i rozrywki. Kara go nie minie, a odroczona będzie tym większa.
Pewny siebie aktor
Św. Alfons w jednej ze swoich książek pisze: „Do ojca Alojzego de Nusa zgłosił się pewien aktor. Prześladowany wyrzutami sumienia postanowił się wyspowiadać. O. Alojzy wiedział, że ten, kto długo żyje w ciężkich grze­chach zmysłowości, niełatwo z nimi zrywa. Oświecony światłem Bożym, powiedział mu: «Nie nadużywaj Bożego miłosierdzia, bo Bóg daje ci jeszcze tylko dwanaście lat życia. Jeśli się w tym czasie nie poprawisz, czeka cię śmierć nieszczęśliwa»".
Aktor ów z początku przejął się tym ostrzeżeniem, wkrótce jednak przestał się z nim liczyć, nie odczuwał wcale wyrzutów sumienia.
Pewnego dnia, spotkawszy dawno niewidzianego kole­gę, zauważył, że jest jakiś zamyślony i zapytał go: „Coś ty dziś taki poważny?" „Byłem dziś u spowiedzi, odpowie­dział tamten, i widzę, że za daleko zabrnąłem w złem". Ech, porzuć te melancholijne myśli, poradził mu aktor. Używaj życia! Nie przejmuj się tym, co ci ksiądz powie­dział! Ja również byłem swego czasu u spowiedzi i wiesz, co mi ojciec de Nusa powiedział? Powiedział mi, że Pan Bóg dał mi jeszcze tylko dwanaście lat życia. Że, jeśli się w tym czasie nie poprawię, z całą pewnością umrę źle. Właśnie w tym miesiącu kończą się te dwanaście lat i czuję się wspaniale, cieszę się sukcesami na scenie. Wszystkie przyjemności świata stoją przede mną otworem. I ty bądź dobrej myśli. Przyjdź do teatru w najbliższą sobotę, zobaczysz nową komedię, jaką napisałem". W sobotę 24 listopada 1668 r., gdy „dzielny aktor" wyszedł na scenę, aby się przedstawić publiczności, został rażony apoplek­sją. Umarł na rękach swej kochanki. Sens tego zdarzenia oddaje trafnie stare przysłowie: Jakie życie, taka śmierć.
Wiązanka: Ofiaruj dzisiejszy różaniec o dobrą śmierć, abyś umarł przygotowany na spotkanie z Bogiem.