Nabożeństwo do Pięciu Ran i Najśw. Krwi Jezusa jest bardzo ściśle złączone z nabożeństwem do Bożego Serca.
W roku 1856 obrał sobie Jezus służebnicę Bożą, Marię Martę Chambon na apostołkę nowego nabożeństwa. Zwrócił się do niej z taką skargą: „Jest to dla mnie bolesne, że nabożeństwo do moich ran uważają ludzie za coś dziwnego. Przez moje święte Rany możecie zyskać wielkie skarby nieba".
„Tobie powierzam misję zapoznania ludzi z tym nabożeństwem w tych nieszczęsnych czasach, w których żyjesz. Oto moje Rany. Nie odrywaj oczu od tej księgi, a przewyższysz nauką największych mędrców. Modlitwa do moich Ran zawiera wszystko. Ofiaruj je na nowo dla zbawienia świata. Za każdym razem, gdy ofiarujesz mojemu Ojcu niebieskiemu zasługi moich Ran, nabywasz niezmierzone bogactwa. Ofiarować Mu moje Rany, to jakby Mu ofiarować Jego chwałę. Dla moich Ran Ojciec niebieski więcej skłania się do miłosierdzia niż do sprawiedliwości".
„Judasz zdradził mnie, sprzedając moją Krew. Wy natomiast możecie Ją łatwo odkupić. Jedna kropla mojej Krwi wystarczy na oczyszczenie całego świata, a wy jej nie cenicie... nie znacie jej wartości".
„Kto jest biedny, niech się zbliży z wiarą i ufnością i niech bierze skarb mojej męki. Droga moich Ran jest bardzo prostą i bardzo łatwą drogą do nieba".
„Moje Boskie Rany nawróciły wielu grzeszników, uzdrowiły chorych na ciele i na duszy, zabezpieczyły dobrą śmierć. Nie zazna śmierci dusza, która będzie się zwracać do moich Ran, ponieważ one dają prawdziwe życie". Skoro Zbawiciel dał nam poznać wielkie znaczenie nabożeństwa do swoich Ran i do swojej Boskiej Krwi, pokochajmy to nabożeństwo. Ofiarujmy Krew Syna Bożego Bogu Ojcu każdego dnia, wiele razy w ciągu dnia, a zwłaszcza w czasie Mszy św., kiedy kapłan podnosi kielich w górę i mówmy Bogu Ojcu: „Boże Ojcze, ofiaruję Ci przenajdroższą Krew Syna Twego Jezusa Chrystusa na zgładzenie moich grzechów, na wybawienie dusz z czyśćca i na potrzeby Kościoła świętego".
Św. Maria Magdalena dei Pazzi miała zwyczaj ofiarować w ten sposób Boską Krew pięćdziesiąt razy dziennie. Zjawił się jej pewnego dnia Jezus i powiedział: „Nie potrafisz sobie wyobrazić, ilu grzeszników nawróciło się, ile dusz zostało zwolnionych z czyśćca od czasu, kiedy czynisz to ofiarowanie".
Są jeszcze inne sposoby uczczenia Ran Zbawiciela: Na przykład całowanie krzyża. Albo odmówienie pięć Ojcze nasz co dzień w tej intencji. I jeszcze: O godzinie trzeciej po południu pomyśleć przez chwilę w jakich ranach Chrystus umierał.
Znaki Ran Zbawiciela
Żył w północnych Włoszech młodzieniec wesoły jak żaden inny. Był bardzo lubiany przez młodzież, był niezawodnym prowodyrem w zabawach. Niestety w czasie wojny między dwoma miastami dostał się do niewoli. Po roku wyszedł z więzienia ciężko chory. Samotne godziny spędzone w więzieniu i chorobie zmieniły jego usposobienie. Miał czas pomyśleć o marności światowych zabaw, postanowił odtąd służyć Bogu całym sercem. Przywdział habit zakonny i chodził po wsiach, przypominając ludziom prawdy Boże, zachęcając do zachowywania przykazań.
Przyłączyli się do niego inni młodzieńcy, chodzili z nim, głosząc słowo Boże i oddając się rozmyślaniu męki Pańskiej. W miejscu modlitwy nowy apostoł postawił wielki Krzyż.
Dwa lata przed śmiercią wyszedł na górę Alwernia, aby odprawić czterdziestodniowy post. Jednego dnia w czasie modlitwy zobaczył Serafina, który miał ręce i nogi przebite gwoźdźmi jak Zbawiciel. W tej chwili takie same rany otrzymał ten człowiek na swoich rękach i nogach. Tym człowiekiem był święty Franciszek z Asyżu, pierwszy stygmatyk. Tak nagrodził go Jezus za jego nabożeństwo do świętych ran, które przyniosły nam zbawienie.
Wiązanka: Obierz sobie jakąś praktykę ku czci Zbawiciela. W czasie przeistoczenia ofiaruj Bogu Ojcu Krew Jego Syna.