Wiele cnót domagał się Jezus od siostry Małgorzaty Marii ale przede wszystkim żądał miłości, w odpowiedzi na Jego miłość. Aby nas do tej wzajemnej miłości pobudzić, przedstawił się Jezus świalu jako gorejące Serce.
Serce w ludzkim organizmie, to centrum życia. Gdy ono bić przestaje, następuje śmierć. Serce, w powszechnym przekonaniu, to źródło uczuć. Powinno bić przede wszystkim dla Boga, najwyższego Dobra. Kiedy pewien uczony w Piśmie zapytał Jezusa, które jest najważniejsze przykazanie, otrzymał odpowiedź: „Będziesz miłował Pana Boga Twego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest pierwsze i największe przykazanie. A drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cale Prawo i Prorocy" (Mt 22,36).
Mamy więc kochać Boga ponad wszystko. Więcej niż ojca i matkę. Więcej niż własne dzieci, przyjaciół, ojczyznę, więcej niż wszystkie dobra tego świata.
Miłość Boga nie wyklucza, jednak, innej miłości. Nakazuje Bóg miłość między rodzicami a dziećmi, wzajemną miłość między małżonkami. Żąda miłości względem bliźnich, zwłaszcza względem biednych, będących w potrzebie, nawet względem tych, którzy są do nas wrogo nastawieni.
Niestety w sercu ludzkim łatwo powstają uczucia nieuporządkowane, które bywają niebezpieczne, a niekiedy wręcz grzeszne. Szatan wie, że pod wpływem gorącej miłości serce ludzkie zdolne jest do wspaniałych, wielkich dzieł, jak również do wielkiego z!a. Dlatego, gdy chce doprowadzić duszę do zguby, stara się związać ją jakimś uczuciem przekonując ją. że ta miłość jest godziwa, a nawet obowiązkowa. Potem uspokaja, że nie jest wielkim złem, w końcu skołowaną ofiarę doprowadza do grzechu.
Ten tylko doznaje pełnego pokoju i szczęścia, kto swoje uczucia kieruje ku Bogu, a w stworzeniach kocha Stworzyciela. Kiedy Jezus jest panem naszej duszy, znajdujemy pokój, prawdziwą radość. Święci, kochając Boga, znajdują szczęście również wśród kłopotów i przykrości nieuniknionych w tym życiu. Św. Paweł woła: „Pełen jestem pociechy i opływam w radość w każdym ucisku... Któż mnie może odłączyć od miłości Chrystusa?" (2 Kor 7,4).
Do wzmożenia miłości Boga bardzo nam pomaga powtarzanie różnych aktów strzelistych. Do Benigny Konsolaty powiedział Jezus: „Myśl o mnie często. Myśl o mnie stale".
Od grzesznicy ... do świętej
Pewna panna, idąc za podszeptem zmysłów, uwikłała się w grzeszną miłość. Była zgorszeniem dla całej okolicy. Żyła tak przez dziesięć lat.
Aż pewnego dnia otrzymała wiadomość, że jej kochanek poniósł śmierć, zastrzelony niechcąco na polowaniu. Pobiegła na miejsce wypadku i przeżyła wielki wstrząs, widząc zwłoki człowieka, w którym złożyła swoje szczęście.
Wszystko skończone, pomyślała. Wróciwszy do domu poddała analizie całe swoje dotychczasowe życie. Poczuła się grzeszną, nieszczęśliwą, pozbawioną czci. Ożyły wspomnienia z dzieciństwa, kiedy była blisko Boga i cieszyła się pokojem sumienia. Zwróciła się do Jezusa, wyrzekła się grzechu. Chodziła od domu do domu, przepraszając za zgorszenie. Zapisała się do Trzeciego Zakonu św. Franciszka i rozpoczęła życie pokutnicze.
Podobała się Jezusowi pokuta tej córki marnotrawnej, dał jej poznać swoją miłość, darzył ją nawet objawieniami. Dawna grzesznica powiększyła liczbę świętych, jest to święta Małgorzata z Cortony.
Wiązanka: Odmawiać często akty strzeliste w ciągu dnia.