4/ Czytanki na czerwiec: Dalsze objawienia w Paray

Wkrótce po pierwszym objawieniu nastąpiło drugie, które miało znaczenie symboliczne. Małgorzata zobaczy­ła wielkie Serce, wyodrębnione od ciała, postać Chrystusa była zupełnie niewidoczna. Ukazało się to Serce „jakby na jakimś tronie z płomieni, jaśniało silniej niż słońce, a było przeźroczyste jak kryształ. Z boku widniała święta, krwawa rana. Otoczone cierniową koroną, jaśniało za­tkniętym na szczycie krzyżem".
Święta w swym opisie wyjaśnia znaczenie cierni i krzy­ża, potem dodaje: „Zbawiciel pozwolił mi pojąć, że jedynie gorące pragnienie, by być miłowanym przez ludzi i aby ich dusze ratować od dróg zatracenia skłania Go do objawienia im swego Serca wraz ze wszystkimi skarbami Jego Bożej miłości i miłosierdzia, uświęcenia i zbawienia, które się w nim znajdują. Powiedział, że trzeba je czcić pod tą postacią fizyczną. Dodał, że „to nabożeństwo jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedy­nym ratunkiem w tych ostatnich czasach". Skarżył się Jezus, że „ma wielkie pragnienie być czczonym przez ludzi w Najśw. Sakramencie, a nie znajduje prawie nikogo, kto by chciał spełnić to Jego pragnienie".
Słysząc te słowa, Małgorzata bardzo się zasmuciła i obiecała Jezusowi swoją miłość, aby przynajmniej czę­ściowo wynagrodzić Mu ludzką niewdzięczność.
Trzecie wielkie objawienie miało miejsce prawdopodo­bnie w pierwszy piątek miesiąca 1674 r. Na ołtarzu był wystawiony Najśw. Sakrament w monstrancji. Małgorza­ta klęczała przed nim, pogrążona w modlitwie. W pew­nym momencie ukazał się jej Jezus w promieniach chwały z widocznymi pięcioma ranami, które błyszczały jak pięć słońc. Z całego ciała wydobywały się płomienie, a zwłasz­cza z Jego piersi, podobnej do gorejącego ogniska. Jezus otwarł swą pierś i wtedy ukazało się Jego Boskie Serce, żywe źródło tych płomieni. Potem powiedział: "Oto Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, a w zamian otrzymuje niewdzięczność i wzgardę. Jest to dla mnie większym cierpieniem, niż to, co wycierpiałem w swojej męce. Odpłata, którą mi dają za całe moje pragnienie czynić im dobrze, to odrzucenie mnie i traktowanie mnie z oziębłością. Ty przynajmniej pocieszaj mnie według swej możności".
W tym momencie z Boskiego Serca buchnął tak silny płomień, iż Małgorzata, bojąc się, że zostanie spalona, prosiła Jezusa, aby miaf litość nad nią. On jednak po­wiedział:
,,Nic się nie bój, tylko uważaj, co powiem: «Przystępuj do Komunii świętej tak często, jak tylko będziesz mogła, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca. Każdej nocy z czwartku na piątek dam ci odczuć część mojego smutku, który przeżywałem w Ogrodzie Oliwnym. Smutek ten trwał aż do śmierci, a był trudniejszy do zniesienia niż sama śmierć. Aby dotrzymać mi towarzystwa, wstawaj między godziną jedenastą a dwunastą w nocy i trwaj przede mną przez jedną godzinę. A to dla przebłagania gniewu Bożego, prosząc o nawrócenie grzeszników, a tak­że dla złagodzenia do pewnego stopnia tej goryczy, której doświadczyłem w Getsemani, widząc się opuszczonym przez apostołów, którzy nie byli gotowi czuwać ze mną jednej godziny»".
Kiedy skończyło się widzenie, Małgorzata zemdlała. Dwie siostry wyniosły ją z chóru.
Nawrócenie Paschalisa Bertiglio
Turyński dziennik Il popolo nuovo dnia 7 kwietnia 1952 roku wydrukował artykuł o nawróceniu słynnego komu­nisty Paschalisa Bertiglio. Jego ukochany wnuczek Valter został dotknięty paraliżem dziecięcym i był bliski śmierci. Bertiglio przepadał za nim i o niczym innym w tych dniach nie myślał jak tylko o nim. Oto, co ten stary komunista polecił wydrukować:
„Czułem się fatalnie z powodu choroby mojego wnuka, wcale nie mogłem tamlej nocy zasnąć. Nad ranem błysła mi jedna myśl: Wstać i udać się do pokoju, w którym mieszkała niedawno zmarła moja matka. Tam nad jej łóżkiem wisiał obraz Bożego Serca, jedyny znak wiary, który jeszcze został w moim domu. Po czterdziestu ośmiu latach ukląkłem przed nim i powiedziałem: Jeśli mój wnuczek wyzdrowieje, przyrzekam zmienić życie i więcej nie bluźnić. Mój mały Yalter wyzdrowiał, a ja powracam do Boga".
Po tym uzdrowieniu Bertiglio włożył partyjną legity­mację do koperty i wysłał ją na sesję do Astii z nastę­pującym wyjaśnieniem: „Resztę mojego życia chcę prze­żyć w religii".